Afera o miniżużel w Częstochowie. Mocne słowa prezesa Włókniarza

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Michał Gruchalski (z lewej) i Matej Zagar
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Michał Gruchalski (z lewej) i Matej Zagar

Miniżużlowego konfliktu w Częstochowie ciąg dalszy. Prezes Włókniarza ma już dość przeciągania liny z szefem UŚKS Speedway, Markiem Lataczem. "Walczymy o ustąpienie tego człowieka dla dobra dzieci i środowiska żużlowego" - pisze Michał Świącik.

Miniżużlowy konflikt w Częstochowie trwa już od dobrych kilku miesięcy. Tor dla najmłodszych żużlowców, zamiast służyć dzieciakom do treningów i zawodów, jest przedmiotem sporu pomiędzy prezesami Włókniarza i UŚKS Speedway. Ekstraligowy klub chciałby przejąć obiekt w dzierżawę, na co nie zgadza się prezes Marek Latacz (czytaj więcej TUTAJ).

W grudniu Włókniarz zaapelował do władz miasta, by to one wyjaśniły sprawę. Jak jednak można wywnioskować po najnowszym wpisie Michała Świącika, nic się w tym kierunku nie wydarzyło. Szef zespołu z PGE Ekstraligi ma już dość działań swojego odpowiednika z miniżużlowego klubu.

Teraz Świącik zamierza doprowadzić do ustąpienia Latacza ze stanowiska. "Walczymy o ustąpienie tego człowieka dla dobra dzieci i środowiska żużlowego" - pisze Świącik na Facebooku, szeroko opisując poczynania prezesa UŚKS Speedway. Krytyka odnosi się m.in. do blokowania rozwoju miniżużlowców i chęci wpuszczenia na miniżużlowy obiekt amatorów jeżdżących na motocyklach o pojemności 500 ccm.

Zobacz także: Przedpełski nie musi prowadzić pary. Odnajdzie się na każdej pozycji (taktyka)

Pełna treść wpisu Michała Świącika, prezesa forBET Włókniarza Częstochowa:

"Kiedy już mieliśmy nadzieję na szybkie rozwiązanie problemu częstochowskiego miniżużla okazuje się, że byliśmy w błędzie i być może trzeba będzie czekać do maja. Osobiście jestem już zmęczony tym, co wyprawia prezes UŚKS Speedway pan Marek Latacz. Przez trzy lata wiele osób walczyło z tym panem o prawa dzieci do treningów i jazdy, ale po szeregu niemiłych doświadczeń z tym panem, walczymy o ustąpienie tego człowieka dla dobra dzieci i środowiska żużlowego.

Odbyło się wiele rozmów. Rozmawiali z panem Markiem rodzice z dziećmi, rozmawiałem kilka razy osobiście, rozmawiali posłowie, senatorowie, sponsorzy Włókniarza, byli i obecni zawodnicy Włókniarza, trenerzy, władze miasta Częstochowy i nic. Za każdym razem kończyło się na obietnicach pana Marka, które oczywiście nigdy nie zostały dotrzymane. W poprzednim sezonie tematem zajęła się Telewizja Polska, w obecności której, przy rodzicach, radnych miasta i przedstawicielach władz miasta, pan Marek Latacz zobligował się, że przekaże obiekt najszybciej jak się da miastu tak, aby miasto mogło szybko wydzierżawić obiekt Włókniarzowi. Niestety było to następne kłamstwo w wykonaniu pana Marka Latacza.

Na tę chwilę wygląda to tak, że nasze Lwiątka przygotowują się do sezonu w sali gimnastycznej, basenie i lodowisku i nie wiadomo co dalej. Czasu coraz mniej, a obiekt przy ulicy Brzegowej wymaga zrobienia przez nas generalnego remontu. Musimy wykonać szereg napraw. Najważniejsze przed sezonem jest podniesienie toru o 15-20 centymetrów powyżej poziomu wody, która utrzymuje się tam po najmniejszych opadach deszczu. Przy okazji wymienimy starą, zużytą szlakę, na prawdziwą żużlową nawierzchnię. Wymienić chcemy wszystkie bandy okalające tor. Zrobić remont parku maszyn i naprawić ogrodzenie obiektu. Jednak dopóki prezes Latacz nie przekaże miastu obiektu nie zrobimy tam nic, bo już nie raz nas skłamał i oszukał.

[color=black]ZOBACZ WIDEO Ważna rola ojców w żużlowych teamach. Zmarzlik i Janowski zdradzają szczegóły

[/color]

Teraz doszły do nas informacje, że prezes na prędko zapisał do swojego klubu dwóch nowych ludzi, którzy w wieku kilkudziesięciu lat chcą mieć dzięki panu Markowi dostęp do toru przy ulicy Brzegowej w celu pojeżdżenia dużymi 500-kami. I tak proszę państwa miniżużel w Częstochowie stanął na głowię. Po jednej stronie mamy rodziców z dziećmi i Włókniarzem, a po drugiej człowieka, który jako posiłki w swojej walce z dziećmi ściąga dorosłych ludzi na motocyklach żużlowych. Kto ma jeździć na obiekcie miniżużlowym? Dorośli dla zabawy czy dzieci szkolić się?

Przypomina mi się coś, co miało miejsce w Częstochowie 12 lat temu i brał w tym czymś udział, jakżeby inaczej, pan Marek Latacz. Panie Marku, proszę pamiętać, że byłem wtedy przy Włókniarzu i widziałem co zrobiliście z Marianem Maślanką i wielkim wówczas Włókniarzem. Nie dopuszczę, aby miał pan możliwość powtórzyć to samo z miniżużlem. Widzę, że scenariusz ten sam i znowu żużlowcy amatorzy w tym wszystkim. Panie Marku minęły trzy, a nawet cztery lata pana walki ze wszystkimi. Powiem tak - zapomnijmy o tym wszystkim dla dobra dzieci. Zwracam się do pana z prośbą o jak najszybsze przekazanie obiektu miastu Częstochowa. Dla dobra dzieci i speedwaya w Częstochowie".

Źródło artykułu: