Kontuzja Daniela Bewleya miała ogromny wpływ na postawę ROW-u Rybnik w końcówce minionego sezonu. Pod koniec sierpnia młody Brytyjczyk, który okazał się rewelacją rozgrywek Nice 1.LŻ, wskutek upadku w Workington doznał skomplikowanej kontuzji. Złamał m. in. kość udową, bark oraz nadgarstek.
Rybniczanie bez wsparcia 19-latka przegrali walkę o PGE Ekstraligę i muszą się szykować na kolejny sezon rywalizacji na zapleczu żużlowej elity. Koncepcja składu obrana przez prezesa Krzysztofa Mrozka na nowy sezon zakłada, że Bewley będzie jednym z filarów "Rekinów".
To budzi pewien niepokój wśród kibiców, bo zaraz po operacji lekarze mówili o tym, że będzie musiało minąć co najmniej sześć miesięcy, zanim żużlowiec wróci do normalnej aktywności. - U Daniela wszystko szybko się goi. Nie ma zagrożenia, że nie wejdzie w sezon - stwierdził Mrozek.
Rybniczanie w styczniu planują obóz u Grigorija Łaguty, który ma do dyspozycji swój tor motocrossowy. Mrozek zakłada, że Bewley się na nim pojawi. - Był w Rybniku na meczu barażowym. Usłyszeliśmy, że mamy mu zapewnić wózek inwalidzki, by mógł się przemieszczać, a potem okazało się, że nawet nie był on potrzebny - dodał Mrozek.
Wcześniej Mrozek zapewniał, że Bewley może liczyć na konsultację medyczną i wsparcie lekarzy ze szpitala specjalistycznego w Piekarach Śląskich. Operacja kontuzjowanej nogi żużlowca, do której doszło na Wyspach Brytyjskich, została przeprowadzona na tyle sprawnie, że nie jest to jednak konieczne.
ZOBACZ WIDEO Ile żużlowcy wydają na opony?