Nie kasa, lecz mniejsza presja zdecydowały o tym, że Miśkowiak wybrał Włókniarza

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Jakub Miśkowiak na pierwszym planie.
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Jakub Miśkowiak na pierwszym planie.

W przestrzeni krążą informacje, jakoby Włókniarz przebił konkurencję w walce o Jakuba Miśkowiaka, kładąc na stół więcej niż 300 tysięcy złotych za podpis. W Częstochowie tłumaczą nam, że zdecydowały inne względy.

Walka o Jakuba Miśkowiaka to był jeden z najbardziej gorących tematów transferowej giełdy. W Get Well Toruń mocno odchorowali to, że nie udało im się przekonać zawodnika i jego opiekunów do podpisania kontraktu. Z naszych informacji wynika, że Get Well, podobnie jak i pozostali chętni, oferował młodemu 300 tysięcy złotych za podpis. Teraz mówi się, że skoro Miśkowiak wybrał forBET Włókniarza Częstochowa, to ten musiał przebić inne propozycje, kładąc na stół większą kasę.

We Włókniarzu nie uciekają od tematu pieniędzy. Mówią jednak, że nie brali udziału w licytacji. Dali tyle samo, co inni, a Miśkowiak kogoś musiał wybrać. Częstochowianie mają wrażenie, że postawił na nich ze względu na pion szkoleniowy. Marek Cieślak i Sławomir Drabik (trener juniorów), to są jednak ludzie, na pracy, z którymi można wiele zyskać. Do tego dochodzi czujący temat młodzieży prezes Michał Świącik, który często jeździł ostatnio na młodzieżówki, doskonale poznał otoczenie większości czołowych juniorów, w tym Miśkowiaka.

Naszym zdaniem mogło być też tak, że Miśkowiak wybrał Włókniarza zamiast Get Well (przy identycznych warunkach finansowych), bo w tym drugim klubie miałby większą presję. W Toruniu miał być przecież juniorem numer 1, następcą Daniela Kaczmarka, od którego oczekiwano by dużej zdobyczy w każdym spotkaniu. We Włókniarzu takiej presji na wynik miał nie będzie. Po pierwsze jest jeszcze Michał Gruchalski, a po drugie częstochowianie trochę inaczej rozłożyli akcenty w drużynie niż Get Well. Nikt nie będzie wymagał od Miśkowiaka rzeczy nadzwyczajnych.

Poza wszystkim znaczenie mogło mieć też to, że Włókniarz jest na fali wznoszącej i jest dobrze odbierany wśród zawodników. O klubie mówi się, jako o trampolinie do dobrych wyników. Get Well z kolei kojarzy się z presją i dużymi oczekiwaniami. Antyreklamę temu klubowi zrobiły też pewnie ostatnie wyniki Pawła Przedpełskiego, czy wcześniejsze Adriana Miedzińskiego. Ten ostatni przeniósł się rok temu z Torunia do Częstochowy i ewidentnie odżył.

ZOBACZ WIDEO Ile żużlowcy wydają na opony?

Źródło artykułu: