Po rewanżu w Gorzowie, gdzie Cash Broker Stal przypieczętowała awans do finału PGE Ekstraligi pokonując forBET Włókniarz Częstochowa 51:39, przeczytałem trzy, albo cztery teksty autorstwa moich redakcyjnych kolegów, w których wskazywali oni na słabą postawę Fredrika Lindgrena. Gdy czytam, że ten zawodnik kładzie biało-zielonym sezon, bo zawodzi w kluczowym momencie, a gadki o kontuzji kupić nie można, gdyż dzień wcześniej był w finale Grand Prix, to muszę reagować. Wybaczcie panowie, ale moim zdaniem jesteście w błędzie.
Zacznijmy od tego, co mówi sam zawodnik. A on rzecze tak: - Cały czas męczę się z kontuzją ręki. Robię, co mogę, ale to nie wystarcza. Nie mam siły ani kontroli nad manetką gazu. Nie mogę utrzymać kierownicy, więc jest naprawdę trudno.
Z kolei menedżer Włókniarza, Michał Finfa, uzupełnia: - Kiedy Freddie Lindgren jest świeży, jak w Grand Prix, to prezentuje się całkiem przyzwoicie. Jeśli chodzi o jazdę dzień po dniu, to jest jakiś problem. Ręka tego nie wytrzymuje.
Przyczynę słabej jazdy zatem znamy. Jest nią uraz dłoni. Zdradzę, że nie chodzi o sam kciuk, ale problem jest też z palcem wskazującym. Jeszcze jakiś czas temu był kłopot z zaciśnięciem pięści. Lindgren od wypadku w Tarnowie na powitanie podaje lewą rękę, bo prawą chce możliwie najbardziej chronić. Kilka dni odpoczynku pozwala się zregenerować, ale nie na tyle, by móc skutecznie rywalizować dzień po dniu. Zresztą już w Krsko można było zaobserwować Szweda, który mroził dłoń po każdym wyścigu. Inna strona medalu jest taka, czy wobec tego w ogóle powinien być dopuszczony do jazdy, ale tę kwestię zostawiam fachowcom. Z drugiej strony, w zeszłym sezonie Jason Doyle jeździł ze złamaną nogą, też podnoszono larum o kwestie bezpieczeństwa, a on wygrywał biegi w Grand Prix, choć miał problem samodzielnie zejść z motocykla.
ZOBACZ WIDEO Marcin Majewski, nSport+: Trochę żałuję, że w piątce nominowanych nie ma Gruchalskiego
Moi drodzy koledzy, odwróciłbym Wasze twierdzenie o tym, że to PRZEZ Lindgrena Włókniarz może skończyć sezon bez medalu. Napisałbym, że to DZIĘKI Lindgrenowi częstochowianie w ogóle o te medale jadą. Nie bądźmy krótkowzroczni i przypomnijmy sobie rewelacyjną dyspozycję Szweda z początku sezonu, a to właśnie mecze u progu rozgrywek, w Grudziądzu (45:45) i Zielonej Górze (46:44 dla Lwów) okazały się w końcowym rozrachunku kluczowe. W tych dwóch konfrontacjach Lindgren był bezbłędny - zdobył odpowiednio 18 i 15 punktów.
Do tego dołożyłbym bezcenne 9 "oczek" i bonus w rewanżowym starciu z grudziądzanami (też 45:45). Gdyby ten mecz odbył się w pierwotnym terminie, czyli w niedzielę 26 sierpnia, Lindgren najpewniej w ogóle by nie wystartował, bo dłoń była wykończona po sobotniej rundzie Grand Prix w Gorzowie. W tej sytuacji niebiosa czuwały nad Włókniarzem, bo można jedynie przypuszczać, że bez Fredrika Lindgrena biało-zieloni by przegrali i o medale walczyłby teraz Get Well Toruń. Tymczasem Szwed był jednym z tych, który odwrócił losy spotkania z MRGARDEN GKM-em, a co za tym idzie, uratował pierwszą czwórkę dla Włókniarza. Jeden dzień przerwy (sobota) najwyraźniej nie wystarczył, aby ręka doszła do siebie, poza tym rywal był też silniejszy.
Obrywa się Lindgrenowi za występ w Gorzowie, ale pomijając już kontuzję, pamiętajmy, że w ostatnim czasie tor na Jancarzu zwyczajnie mu nie leży. Przecież w maju, gdy był w sztosie, uciułał tam zaledwie 4 punkty. W Grand Prix (już z urazem) wyszarpał ledwie 2. Ponadto kibice ROW-u Rybnik, dla którego w zeszłym roku szwedzki żużlowiec się ścigał wskazują, że w 2017 także rewelacyjnego występu na owalu Stali nie zaliczył. Do tego dodałbym przedmeczową wypowiedź trenera Marka Cieślaka, który nie owijał w bawełnę i uczciwie przyznał, że Włókniarz skupia się już na rywalizacji o trzecie miejsce, więc poniekąd można wywnioskować, że częstochowianie odpuścili.
I na koniec: równie dobrze możemy odwrócić sytuację i napisać, że z takim jak ostatnio Taiem Woffindenem czy Vaclavem Milikiem wrocławska Sparta nie ma czego szukać w starciu o brązowe medale. Tyle tylko, że moim zdaniem takie rozważania nie mają sensu, bo drużyny z Leszna i Gorzowa, które pewnie wjechały do finału, występują obecnie w innej lidze i są poza zasięgiem pozostałych ekip. Może rozpędzony na koniec rundy zasadniczej Get Well napsułby im krwi, ale nie sądzę, by którąś z tych drużyn wyrzucił z dwumeczu o mistrzostwo Polski.