Sparta - Unia: Do trzech razy sztuka. Wrocławianie żądni rewanżu (zapowiedź)

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Sparta - Unia. Maciej Janowski walczy o punkty z Januszem Kołodziejem
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Sparta - Unia. Maciej Janowski walczy o punkty z Januszem Kołodziejem

W ostatnich sezonach los często łączy Betard Spartę Wrocław i Fogo Unię Leszno. Oba zespoły mierzyły się w finałach PGE Ekstraligi w latach 2015 i 2017. Wówczas lepsi byli leszczynianie. Teraz obie ekipy zmierzą się w półfinale rozgrywek.

Nie jest tajemnicą, że kibice Betard Sparty Wrocław i Fogo Unii Leszno nie przepadają za sobą. Tymczasem w ostatnich latach los regularnie łączy ze sobą obie drużyny. W finałach PGE Ekstraligi w sezonach 2015 i 2017 górą były leszczyńskie Byki.

Teraz oba zespoły zmierzą się już na wcześniejszym etapie rywalizacji. Zdecydowanym faworytem są leszczynianie. To oni w cuglach wygrali rundę zasadniczą. Co więcej, dwumecz ze Spartą wygrali z łatwością. Na początku sezonu wywieźli z Wrocławia remis, choć rywalizowali bez kontuzjowanego Piotra Pawlickiego. W rewanżu na Smoczyku gości zdołali zdobyć tylko 35 punktów.

W stolicy Dolnego Śląska mają jednak doskonale w pamięci dwa przegrane finały i zrobią wszystko, by sytuacja się nie powtórzyła. Do trzech razy sztuka? To hasło przyświecało przygotowaniom Betard Sparty do niedzielnego półfinału. Wyciągnięcie błędów popełnionych w ostatnich latach oraz powrót do zdrowia Gleba Czugunowa mają pomóc drużynie prowadzonej przez Rafała Dobruckiego.

Niespodziewany finał

Gdy Sparta walczyła z Unią o złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski w roku 2015, taki skład finału był sporym zaskoczeniem. Wrocławianie nie należeli wtedy do potentatów ligowych. Kluczem do sukcesu okazało się jednak posiadanie atutu własnego toru. Drużyna pod wodzą Piotra Barona potrafiła wysoko wygrywać spotkania na własnym torze, dzięki czemu zainkasowała kilka punktów bonusowych i awansowała do play-offów.

Pech chciał, że akurat wtedy zaplanowano remont Stadionu Olimpijskiego i w decydującym momencie sezonu wrocławianie byli pozbawieni atutu własnego toru. Na stadionie w Częstochowie leszczynianie wygrali 49:41 i już po pierwszym spotkaniu finałowym mogli się witać z tytułem mistrzowskim.

Srebrne medale potraktowano wtedy jako sukces, bo przed startem rozgrywek nikt nie stawiał na Spartę. Wybuch talentu Maksyma Drabika oraz solidne zdobycze debiutującego na ekstraligowych torach Vaclava Milika sprawiły, że mieliśmy do czynienia z ogromną sensacją.

ZOBACZ WIDEO Tomasz Dryła, nSport+: Widziałem w piątce Sajfutdinowa, zamiast Woffindena

Apetyt rośnie w miarę jedzenia

To co w sezonie 2015 oceniono jako sukces, dwa lata później potraktowano jako porażkę. Los znów połączył Spartę i Unię w finale rozgrywek. Tyle, że wrocławianie byli już inną drużyną. Prowadzoną przez Dobruckiego, mającą do dyspozycji odnowiony stadion, z zaznajomionym w realiach ekstraligowych Milikiem czy mocnym Drabikiem na rezerwie.

Tym razem pierwszy mecz rozgrywano w Lesznie, gdzie wrocławianie przegrali różnicą ośmiu punktów. Wynik być może byłby inny, gdyby nie felerna kontuzja Drabika, której młodzieżowiec nabawił się w finale IMŚJ. Wydawać się mogło, że w rewanżu Sparcie uda się odrobić straty z nawiązką. Tym bardziej, że do składu miał wrócić Drabik. Już po kilku biegach gospodarze zyskali znaczną przewagę, ale później zeszło z nich powietrze. Tytuł znów powędrował do Wielkopolski.

Sparta u progu rewolucji

Nie wiadomo jak skończy się półfinałowa batalia z leszczyńską Unią, ale Betard Sparta znów nie jest faworytem. I to mimo zwiększonego budżetu w tym sezonie i głośnego transferu Maxa Fricke'a. Wydaje się, że nawet korzystny wynik wrocławian nie uchroni drużyny od rewolucji. Ostatnie mecze pokazały bowiem, że przypomina ona w większym stopniu ser szwajcarski niż monolit.

Milik dobre wyścigi przeplata słabymi. Fricke w żadnym stopniu nie przypomina żużlowca, który zachwycał na ekstraligowych torach w barwach rybnickiego ROW-u. Na dodatek wrocławianie tak zbudowali skład, że mają dziurę w postaci Damiana Dróżdża.

- Nie obawiamy się Unii. Chcemy rewanżu za zeszłoroczny finał. Tym bardziej, że potrafimy jechać na torze w Lesznie - mówił Milik, zanim jeszcze stało się jasne, że to właśnie Byki będą rywalem Betard Sparty w półfinale rozgrywek.

Kibicom na Dolnym Śląsku pozostaje mieć nadzieję, że słowa Milika okażą się prorocze. W innym wypadku, dla Czecha i paru innych osób, w tym menedżera Dobruckiego, może zabraknąć miejsca w Betard Sparcie w kolejnym sezonie.

Awizowane składy:

Fogo Unia Leszno
1. Emil Sajfutdinow 
2. Jarosław Hampel 
3. Brady Kurtz 
4. Janusz Kołodziej 
5. Piotr Pawlicki 
6. Bartosz Smektała 
7. Dominik Kubera 
8. Jaimon Lidsey

Betard Sparta Wrocław: 
9. Tai Woffinden 
10. Max Fricke 
11. Maciej Janowski 
12. Damian Dróżdż 
13. Vaclav Milik 
14. Przemysław Liszka 
15. Maksym Drabik

Początek spotkania: 19:00 
Sędzia: Artur Kuśmierz 
Komisarz toru: Jacek Woźniak 
Przewodniczący jury: Marek Wojaczek 
Komisarz techniczny: Błażej Demski

Przewidywana prognoza pogody na niedzielę (yr.no):
Temperatura: 23°C
Deszcz: 0 mm
Wiatr: 7 km/h

Źródło artykułu: