Nie Patryk Dudek, nie Piotr Protasiewicz, a Sebastian Niedźwiedź był w niedzielne popołudnie motorem napędowym Falubazu Zielona Góra. Junior zdobył osiem punktów, zanotował dwa indywidualne triumfy i pokazywał dobrą formę w drugiej części zawodów.
- Wiadomo, że jak drużyna przegrywa to boli najbardziej. Dla mnie to najlepszy wynik w Ekstralidze w karierze, co daje mi kopa do dalszej jazdy. Cieszę się, że coś zagrało i oby tak dalej. Gdzieś po tych dwóch trójkach zapaliła się lampka jeśli chodzi o wyścigi nominowane, ale niestety sztab szkoleniowy podjął inną decyzję, a ja muszę ją uszanować - komentuje Niedźwiedź.
Po konferencji prasowej padło pytanie w stronę Adama Skórnickiego o powody takiego zestawienia. W wyścigu numer czternaście pojechali Michael Jepsen Jensen i Patryk Dudek. - Patrząc na dotychczasowy, ciężki przebieg jego kariery, nie chciałem mu dawać tak trudnego zadania. Dwa wygrane biegi w Ekstralidze dadzą mu więcej niż start w 14. czy 15. wyścigu. Na to przyjdzie czas w przyszłości - deklaruje trener Falubazu.
Ostatecznie nie udało się wywieźć z Torunia nawet punktu i sytuacja klubu z województwa lubuskiego nie jest najlepsza.
ZOBACZ WIDEO Tai Woffinden: Krystyna Kloc i Andrzej Rusko wykonują wspaniałą pracę
Falubaz nie upadł tak nisko żeby przkupować przeciwnika.