Zawodnik Polonii szczęśliwie wyszedł z upadku. Stać go było nawet na biegi nominowane

WP SportoweFakty / Weronika Waresiak / Na zdjęciu: Damian Adamczak na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Weronika Waresiak / Na zdjęciu: Damian Adamczak na prowadzeniu

Matić Ivacić powoli zagrzewa sobie miejsce w składzie bydgoskiej Polonii. Przeciwko rzeszowskiej Stali zdobył trzy punkty z dwoma bonusami w czterech startach. Sam uważa, że był nawet w stanie wystąpić w biegach nominowanych.

Mało brakowało, a Słoweniec wcale nie wystąpiłby w niedzielnym spotkaniu. Podczas sobotniego półfinału Speedway of Nations w niemieckim Teterow uczestniczył w groźnie wyglądającej kraksie z Amerykaninem Gino Manzaresem. Był po niej bardzo obolały, bezpośrednio po międzynarodowych zawodach nie był w stanie zagwarantować bydgoskim działaczom gotowości na mecz ligowy. Swój przyjazd potwierdził telefonicznie dopiero o północy.

Choć doskwierał mu ból, ambitnie walczył z rzeszowianami. Nie zamykał gazu i prezentował ogromne serce do walki. -To nie był do końca dobry występ, choć trzy punkty i dwa bonusy po takim wypadku z takim silnym człowiekiem. Liczyłem na większą zdobycz punktową. Brakowało mi szybkości szczególnie na starcie - ocenia Matic Ivacic.

Słoweniec był jednak pewny swych umiejętności i nie zamierzał rozpaczać nad obolałym ciałem. -Ból jest do wytrzymania - oceniał - Wydaje mi się, że byłem w stanie wystartować nawet w biegach nominowanych - podsumowuje -Nie mam jednak pretensji do działaczy i sztabu, to była ich decyzja. Jeśli woleli nie puszczać mnie do ostatnich biegów, to na pewno była to właściwa decyzja - kończy.

Matić Ivacic to z pewnością jeden z lepszych zawodników odwodu Polonii. Bydgoscy działacze zakontraktowali wielu nieznanych szerszej publiczności zawodników z nadzieją na znalezienie prawdziwej perły mogącej w znaczny sposób pomóc im w walce na drugoligowych frontach. Słoweniec nie jest co prawda materiałem na lidera Gryfów, ale wielokrotnie dostarczał ważne punkty z drugiej linii, a kibice znad Brdy chwalą go za ambicje i serce do walki. Podczas niedzielnego spotkania pomagał mu Artiom Łaguta.

ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po zielonogórsku

Komentarze (6)
avatar
TOM-BYD
6.06.2018
Zgłoś do moderacji
2
3
Odpowiedz
Serce to nie wszystko! Punktuje beznadziejnie, a to punkty decydują o wyniku meczu, a nie wola walki! 
avatar
trz1971
5.06.2018
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Warto inwestować w tego chłopaka. Ma serce do walki. Mimo małej zdobyczy punktowej staje się ulubieńcem bydgoskich kibiców. 
avatar
Andrzej TRybus
5.06.2018
Zgłoś do moderacji
2
3
Odpowiedz
Z całym szacunkiem, można mnie oczywiście minusować, ale jak czytam artykuł, w ktòrym niezależnie od klubu w Polsce , zawodnik zagraniczny dostając szansę startu w meczu robi 3 pkt ( tu w Polon Czytaj całość
avatar
yes
5.06.2018
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
3 punkty w meczu to tylko 3 punkty...