Kibice linczowali prezesa Stali Gorzów. Teraz okazuje się, że Zmora miał rację?

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Ireneusz Zmora i mistrzowska feta Stali Gorzów
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Ireneusz Zmora i mistrzowska feta Stali Gorzów

Kiedy Martin Vaculik nabawił się kontuzji na prezesa Stali Gorzów spadła fala krytyki. Kibice zarzucali Zmorze, że ten nie zabezpieczył w odpowiedni sposób zespołu. - Teraz wychodzi jednak na to, że miałem rację - przekonuje Zmora.

Po zwycięstwie w derbach Ziemi Lubuskiej Cash Broker Stal Gorzów jest w znakomitej sytuacji. Drużyna zrobiła ważny krok w kierunku play-off i raczej trudno sobie wyobrazić, że nie znajdzie się w pierwszej czwórce. Strata Martina Vaculika nie okazała się tak odczuwalna, jak można było się tego na początku spodziewać.

A warto przypomnieć, że czarnych wizji ze strony kibiców Stali nie brakowało. Najmocniej oberwało się prezesowi Zmorze, który nie zdecydował się na zakontraktowanie klasowego rezerwowego pod numery 8 oraz 16 i wypożyczył Petera Ljunga do Lokomotivu Daugavpils.

Szef Stali się bronił i tłumaczył, że nikogo w klubie nie interesowało budowanie drużyny, w której będzie rywalizacja o miejsce w składzie na pozycjach seniorskich. Zawodnicy mieli dostać komfort psychiczny polegający na gwarancji startów. Wtedy takie argumenty były jednak lekceważone.

- To chyba dobry moment, żeby do tego wrócić. Cała sytuacja pokazuje, że miłość kibica na pstrym koniu jeździ - mówi w rozmowie z naszym portalem Ireneusz Maciej Zmora. - Niezmiennie uważam, że wybraliśmy dobrą koncepcję budowy składu. Proszę spojrzeć na przykład toruński. Tam gołym okiem widać, że ósmy zawodnik wnosi więcej szkody niż pożytku. Podobnie było we Wrocławiu, gdzie Damian Dróżdż został poświęcony, żeby mógł jeździć Max Fricke. Możemy również cofnąć się do ubiegłego roku. Kiedy był nadmiar zawodników w Lesznie, to ta ekipa nie istniała. Kontuzja Pedersena spowodowała, że reszta zespołu się scaliła i zaczęła jechać bardzo dobrze. Niezdrowa rywalizacja tylko szkodzi drużynie. To jest poniekąd wybór między atmosferą a bezpieczeństwem. My stawiamy na to pierwsze - przekonuje.

Kiedy do zdrowia wróci Martin Vaculik, to Stal będzie mieć nadmiar zawodników. Czy prezes obawia się o atmosferę w drużynie? - To stworzy pewną trudność dla trenera. Będzie trzeba się z tym zmierzyć. Proszę pamiętać, że taki scenariusz został wymuszony, a nie przez nas zaplanowany. A jeśli chodzi już o kolejny sezon, to pewnie wrócimy do koncepcji, która przyświecała nam przed startem ligi w tym roku. Głęboko wierzę, że nasi juniorzy zaczną zdobywać coraz więcej seniorskich punktów. Wtedy będziemy mogli jechać tak jak Unia Leszno, która nie ma rezerwowego, ale i tak jest kim zmieniać - podsumowuje Zmora.

ZOBACZ WIDEO Emil Sajfutdinow: Speedway of Nations to szansa dla Rosjan

Źródło artykułu: