Ratuje sport w Ukrainie. Jego brat zginął na froncie

Archiwum prywatne / Siergiej Gołownia / Na zdjęciu: Grób brata Siergieja Gołownii
Archiwum prywatne / Siergiej Gołownia / Na zdjęciu: Grób brata Siergieja Gołownii

- Nikt nie chce iść na wojnę. Nikt nie chce kolejnych śmierci. Nikt nie chce stracić swoich bliskich - powiedział Siergiej Gołownia. Jego brat zgłosił się do wojska i zginął na froncie.

W tym artykule dowiesz się o:

24 lutego 2022 roku drastycznie zmienił rzeczywistość Europy. To właśnie równo trzy lata temu Rosja rozpoczęła wojnę na Ukrainę. A dokładnie zwiększyła skalę konfliktu, ponieważ pierwsza inwazja miała początek już w 2014 roku. Od tego czasu tuż za naszą wschodnią granicą codziennie giną ludzie, którzy bronią ojczyzny.

"Pojechał na front i już nie wrócił"

W listopadzie ubiegłego roku taki los spotkał Rusłana, brata Siergieja Gołownii, który od ponad 10 lat związany jest z żużlem. Rusłan w styczniu poszedł do armii na ochotnika. Od tego czasu kontaktował się z żoną oraz pozostałą rodziną wyłącznie telefonicznie. Trafił nawet do szpitala, ale wrócił na front.

- Najpierw rozmawialiśmy, jak przebywał na poligonie. Potem pojechał na wschód, bliżej Charkowa. Ostatni raz gadaliśmy pod koniec września. Później pisałem do niego, dzwoniłem, ale nie odbierał. Wcześniej mi jeszcze napisał, że był na pozycji, wszystko jest w porządku i mamy się nie martwić. Następnego dnia rano jego żona mi powiedziała, że trafił do szpitala. Po kilku tygodniach znowu pojechał na front i już nie wrócił. Zginął pod Kupiańskiem - opowiedział w rozmowie z WP SportoweFakty jego młodszy brat.

ZOBACZ WIDEO: Lindgren zrezygnował ze startu w SoN. Dziwne tłumaczenie Szweda

Najbliższe tygodnie będą miały ogromne znaczenie dla wojny trwającej w Ukrainie. Stany Zjednoczone rozpoczęły rozmowy z Federacją Rosyjską na temat zaprzestania inwazji. Niedługo mają się ze sobą spotkać Donald Trump i Władimir Putin. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak zakończą się te negocjacje. Pewne jest jednak, że nasi wschodni sąsiedzi pragną pokoju.

- Nikt nie chce iść na wojnę. Nikt nie chce kolejnych śmierci. Nikt nie chce stracić swoich bliskich - powiedział Siergiej Gołownia.

Żołnierze pochowani na cmentarzu w Równem
Żołnierze pochowani na cmentarzu w Równem

Sport w czasie wojny

Kraj ogarnięty wojną musi jednakże przynajmniej starać się funkcjonować normalnie. Jego bardzo ważnymi elementami są chociażby szkolnictwo, kultura czy sport. Nie inaczej jest w Ukrainie. Nasz rozmówca w Równem od ponad 10 lat poświęca się żużlowi, prowadząc klub i szkoląc młodych adeptów "czarnego sportu". Wszystko po to, aby mogli oni w przyszłości wyjechać do Polski, gdzie otworzy im się droga do wielkiej kariery.

- Naszą filozofią jest zrobienie wszystkiego, co w naszej mocy, aby szkolić adeptów i później oddawać ich do Polski. Chcemy, aby tam się rozwijali. A po zakończeniu wojny prezentowali się w naszym kraju, nie tylko na międzynarodowych turniejach pokazowych, ale także w oficjalnych eliminacjach mistrzostw świata oraz Europy, które mamy nadzieje znów będą odbywać się w Równem po zakończeniu wojny - przyznał Gołownia.

Chętnych jest sporo. Przeszkód niestety także. Nie wszystkich stać na zakup odpowiedniego sprzętu. Często są to koszta kilkudziesięciu tysiący złotych. Wieloletni działacz żużlowy stara się pomagać, jak może. Sam posiada bazę około 30 motocyklów z silnikami o różnych pojemnościach. Tak, aby trenować mogły dzieci w różnym wieku.

"Wiele pokazano nam w Polsce"

Pierwsze sukcesy już widać. Od kilku lat w Polsce ściga się Marko Lewiszyn. W ostatnich miesiącach serca kibiców z naszego kraju podbił z kolei Nazar Parnicki. Ukrainiec uznawany jest za jednego z najzdolniejszych żużlowców młodego pokolenia. W kolejce czekają jeszcze następni utalentowani młodzi zawodnicy.

Siergiej Gołownia po prawej i Marko Lewiszyn po lewej
Siergiej Gołownia po prawej i Marko Lewiszyn po lewej

- Zaczęliśmy dużo pracować. Wiele pokazano nam w Polsce. Oczywiście, ci najlepsi są teraz w waszym kraju. Aczkolwiek młodsi uczą się u nas. Wielu ludzi nie rozumiało, po co wysyłać naszych zawodników do Polski. Odpowiadałem im, że tacy młodzi chłopcy muszą się wybijać, aby zacząć zarabiać z tego, co robią. Bez tego nie ma na to szans - podsumował Sergiej Gołownia.

Równe jest mocno związane z żużlem. Ta dyscyplina pojawiła się w tej 250-tysięcznej miejscowości pod koniec lat 50. W przeszłości klub z miasta oddalonego około 200 kilometrów od naszej granicy występował w rozgrywkach ligowych w Polsce. W barwach drużyny w sezonie 2011 jeździł, chociażby Piotr Świst, jeden z najwybitniejszych żużlowców lat 90. w naszym kraju.

To właśnie poległy w zeszłym roku Rusłan zabrał Siergieja na mecz żużlowy, gdy ten miał dwa lub trzy lata. Od tego momentu jest on zakochany w "czarnym sporcie". Zresztą młodszy z braci był mocno zapatrzony w starszego. W ten sposób polubił również heavy metal i do teraz woli słuchać muzykę z przeszłości niż tę, którą produkuje się w obecnych czasach.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści