"Szprycą w twarz", to cykl felietonów Bartłomieja Ruty, dziennikarza WP SportoweFakty.
***
Może nie każdy zauważa ten problem, ale ja doskonale pamiętam, co się działo z Fogo Unią w sezonie 2016. Pamiętne mrozy, które się przeciągały i brak możliwości treningów. Efekt? Mistrz Polski w ogonie ligi. Ktoś powie, że przecież mogą trenować na innych obiektach. Oczywiście, że mogą i tak robią. Przykład doskonały to Falubaz Zielona Góra, który niedawno gościł w Rawiczu, ale ci zawodnicy punktów dla klubu w sezonie ligowym tam zdobywać nie będą.
Kiedy pytam zawodników, jak się czują po pierwszych treningach, jakie mają związane z tym prognozy na nadchodzący sezon, od razu machają ręką. - Pierwsze treningi są po to, żeby rozjechać się po zimie, poczuć motocykle i nabrać pewności siebie - komentują zgodnie. I właśnie o tę pewność siebie chodzi. Gdzież mają jej nabrać jak nie na własnych obiektach? Na torach, na których teoretycznie powinni doskonale znać każdy kąt. Jeśli termin pierwszych jazd się przeciąga albo są one sporadyczne, nie może dziwić słabe wejście w sezon.
Nikomu nie życzę, aby przez pogodę wypadł słabo, ale w ciemnych barwach widzę początek sezonu w wykonaniu Falubazu czy Betard Sparty. Zielonogórzanie będą mieli jeszcze czas, bo pierwszą kolejkę jadą na wyjeździe. Mało tego, mają mecz w Tarnowie, który też ma spory problem z zaliczeniem jazd na swoim obiekcie. Choć to nie musi być wcale okoliczność sprzyjająca, bo zawodnicy obu drużyn mogą przez to, wystąpić na minimum możliwości. Przykładem jednak jest dla mnie występ Dudka i Protasiewicza w toruńskiej rundzie Speedway Best Pairs. Brakowało pewności siebie i serii treningów.
Jeszcze gorzej może wyglądać Betard Sparta. W ich przypadku akurat treningi ruszyły, ale nie jestem pewny czy nie jest to za późno. Już za kilka dni wrocławianie podejmą u siebie Fogo Unię. Mistrz Polski przyjedzie niby osłabiony, ale trzeba pamiętać, że zmianie uległa też nawierzchnia wrocławskiego obiektu. Z nią ma przyjść lepsze widowisko na odnowionym olimpijskim. Niestety, aby tak się stało potrzeba czasu i serii treningów. Ich niewielka ilość niekoniecznie pozwoli dobrze rozczytać tor gospodarzom, a przywiązanie do jedynych rozczytanych ścieżek może skutkować wręcz odwrotnie. Miejmy jednak nadzieję, że tak się nie stanie i zobaczymy wielkie ściganie we Wrocławiu.
Chciałbym też dorzucić swoje trzy grosze do dyskusji na temat zbliżonych godzin spotkań Fogo Unii i Stainer Unii Kolejarz. Pisaliśmy więcej o tym tutaj. Zdecydowanie uznaję to za farsę. O ile trafiają do mnie tłumaczenia nSport+ dotyczące zaplanowania meczu we Wrocławiu na godzinę 15.00 (choć skłaniałbym się, aby ten mecz odbył się godzinę-półtorej później), o tyle rozpoczęcie spotkania w Rawiczu o 13.00 to głupota. Zapewne większość z Was wie, że niedawno oddano do użytku doskonałą drogę ekspresową łączącą Rawicz i Wrocław. Przejazd nią zajmuje jakieś 30 minut. Leszczyńscy fani, mając do dyspozycji jakieś niecałe dwie godzinki, pomiędzy zakończeniem jednego a rozpoczęciem drugiego meczu mogliby zaliczyć dwa widowiska w jedno popołudnie. To samo tyczy się młodych żużlowców, choć niekoniecznie pochwalałbym taki czyn (dwa mecze jednego dnia to duże obciążenie).
Wypada się w takiej sytuacji zatrzymać i zrobić stop-klatkę. Po co my właściwie tu jesteśmy? Czyż nie dla kibiców? Czyż nie po to żużlowcy zakładają kevlary, kaski i ścigają się w tej najniebezpieczniejszej dyscyplinie, aby być oklaskiwanymi przez tłumy? Jak jest kibic na stadionie, to jest i kasa w budżecie. Jak klub ma liczne grono fanów, to znajdują się sponsorzy chcący wyłożyć kasę na tę zabawę, a i nie raz sponsorzy wywodzą się spośród kibiców. Ja też jestem kibicem i postuluję, aby w najbliższą sobotę te dwa spotkania odbyły się w odstępie pięciu godzin. Bądźmy ludzcy. Zróbmy to dla kibiców.
ZOBACZ WIDEO Oficjalne promo 2018 PZM Warsaw FIM SGP of Poland
To samo Czytaj całość