Gdyby tego było mało, wtorkowe jazdy przy Wrocławskiej 69 trudno nazwać pełnoprawnym treningiem. Tor był bardzo wymagający, przyczepny. Nie pozwalał na ściganie, a jedynie pojedyncze przejazdy. Nie wyjechali na niego ani Patryk Dudek, ani Piotr Protasiewicz.
W środę nie było już mowy o jakimkolwiek wyjeździe na tor. Zielonogórski owal zbyt mocno ucierpiał w starciu ze śniegiem i mrozem. - Widzimy co się dzieje za oknami. Rano byłem naprawdę rozgoryczony - opowiada kierownik drużyny Tomasz Walczak. - Wraz z Adamem Skórnickim byłem na torze z samego rana. Było po prostu biało - opisuje.
Działacze klubu z "Myszką Miki" w herbie nie starają się ukryć, że znaleźli się w bardzo kłopotliwej sytuacji. - Na tę chwilę jesteśmy pod wielkim znakiem zapytania. Naprawdę nie wiemy co robić w tej chwili - tłumaczy menedżer. - To stawia pod znakiem zapytania organizację całej pierwszej kolejki Ekstraligi. Decyzja o tym, czy się ona odbędzie musi zapaść zaraz po świętach, żebyśmy wiedzieli jak planować dalsze treningi i przygotowania do meczu - mówi Walczak.
W grodzie Bachusa jest już jednak przygotowana alternatywa dla treningów przy W69. - Jeśli okaże się, że będziemy jechali tą pierwszą kolejkę według planu, to na pewno wyjedziemy gdzieś na południe Europy i tam sobie potrenujemy - zapowiada. - Wiadomo, że jazdy spod taśmy są niezbędne, by móc się bezpiecznie, a przede wszystkim skutecznie ścigać. Czekamy na rozwój sytuacji - kończy menedżer.
ZOBACZ WIDEO Kapitalne ściganie na torze w Daugavpils!