ROW Rybnik wbija szpilki żużlowej centrali. W oczach opinii publicznej zyskuje, ale w PZM i Ekstralidze Żużlowej są zachowaniem klubu coraz mocniej zirytowani. W kuluarach mówi się, że ROW mógłby już zejść z wojennej ścieżki, a zawieszony za doping Grigorij Łaguta powinien dodatkowo "przeprosić" za swoje zachowanie i posypać głowę popiołem.
Jeśli jednak rybnicka strona będzie dalej na kolizyjnym kursie, to może się zdarzyć i tak, że władze sięgną po artykuł 216, punkt 9 Regulaminu Przynależności Klubowej. W istocie zapis można określić mianem opcji atomowej. Chodzi bowiem o to, że na jego podstawie GKSŻ może w przyszłości odmówić zatwierdzenia Łaguty do rozgrywek.
Zapis regulaminowy stanowi, że jeśli ktoś "swoim zachowaniem utrudnia działanie, bądź dezorganizuje rozgrywki" (sprawa Łaguty mocno skomplikowała minione rozgrywki), to GKSŻ może takiego zawodnika zwyczajnie odstrzelić. Już na finiszu rozgrywek 2017 z PZM płynęły głosy, że ten paragraf zostanie zastosowany przeciwko Łagucie i dostanie on dożywotni zakaz jazdy na starty nie tylko w najlepszej lidze świata, ale także w rozgrywkach niższego szczebla w Polsce.
Na razie Ekstraliga Żużlowa nie myśli o wyciąganiu aż tak poważnych sankcji, ale to się może w każdej chwili zmienić, bo spółka zarządzająca rozgrywkami ma dosyć wojny podjazdowej ze strony rybnickiego klubu. Przypomnijmy, że w lutym pierwsza rozprawa ROW kontra Ekstraliga. Chodzi o skargę klubu na decyzję, na mocy której odjęto rybniczanom 3 punkty za doping Łaguty. Czy to będzie ta kropla, która przeleje kielich goryczy?
ZOBACZ WIDEO W żużlu nie obyło się bez skandali. Był doping i korupcja