Rosjanie zdobyli w tym roku brązowy medal Drużynowego Pucharu Świata. Rzecz w tym, że nie byłoby ich nawet w finale, gdyby odjęte zostały punkty Grigorija Łaguty, które Rosjanin zdobył podczas drugiego półfinału w Vastervik. Nikt jednak nie zdecydował się na taki ruch. - Obawiam się, że w przyszłości możemy mieć z tego powodu bałagan - komentuje Jacek Gajewski.
- Co będzie, jeśli podobna sytuacja będzie mieć miejsce w przyszłości? Ktoś wtedy może powołać się na wydarzenia z sezonu 2017 i zapytać, czemu jest traktowany inaczej. FIM powinien szybko uporządkować procedury, bo mamy problem - zastanawia się były menedżer Get Well Toruń.
Jego zdaniem po wpadce dopingowej Grigorija Łaguty należało zastanowić się, jakie konsekwencje może mieć start Rosjan w barażu DPŚ. - Zamiast tego zawody poszły do przodu. Nikt nie myślał o tym, w jaki sposób będzie to później weryfikowane -tłumaczy Gajewski.
- Zabrakło konsekwencji. Moim zdaniem Rosjanie nie powinni do dziś cieszyć się z brązowych medali. Jak to wygląda? Drużyna ligowa poniosła duże konsekwencje związane z tym, że spadli z Ekstraligi. W rozgrywkach, które odbywały się równolegle, sankcji dla drużyny narodowej nie było żadnych - podsumowuje ekspert WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO Gollob planował start w Rajdzie Dakar. "Miałem pomysł na następne 10 lat funkcjonowania w sporcie"