Lokomotiv Daugavpils znalazł się w najlepszej czwórce fazy zasadniczej Nice 1.LŻ. Łotysze w półfinale rozgrywek zmierzą się ze Zdunek Wybrzeżem Gdańsk (20 sierpnia w Dyneburgu i 3 września w Gdańsku). Jeszcze kilka tygodni temu można było odnieść wrażenie, że Lokomotiv robi wszystko, by nie awansować do play-offów. Nikołaj Kokin stawiał głównie na młodzieżowców, a podczas meczów prawie w ogóle nie stosował zmian taktycznych.
Ale i to wystarczyło, by żużlowcy z Dyneburga zameldowali się w fazie play-off. W ostatniej kolejce pokonali na własnym torze właśnie Zdunek Wybrzeże, z którym teraz zmierzą się ponownie. Tym razem już w półfinałowym dwumeczu. - Będziemy jechać młodzieżowcami do końca sezonu. Wygranie ligi i tak nic nam nie da, a chcielibyśmy dać szansę naszym juniorom - mówi Kokin.
Jedynym wzmocnieniem krajowej formacji Lokomotivu ma być Fin Timo Lahti. Łotysze udowodnili już, że nawet bez Tomasa Jonassona i Siergieja Łogaczowa są w stanie wygrywać mecze. - Lahti ma taki kontrakt, że musi jechać - twierdzi Kokin.
Przyszłość Lokomotivu stoi teraz pod wielkim znakiem zapytania. Tak naprawdę najbliższe mecze drużyny są o przysłowiową pietruszkę, bo żużlowa centrala i tak nie pozwoli na awans Bałtów do PGE Ekstraligi. Paradoks tego wszystkiego polega na tym, że Łotysze mogą zostać Drużynowym Mistrzem Polski Juniorów, ale startować w Ekstralidze już nie. - Nic na to nie poradzimy - rozkłada ręce Nikołaj Kokin.
Tymczasem uspokoiła się sytuacja w samym Dyneburgu. - Było spotkanie władz miasta z kibicami i ono przyniosło efekt. Będą pieniądze na żużel - dodaje trener Lokomotivu.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody