Nowe przepisy dotknęły Petera Kildemanda. Niewielu straciło tyle co on

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Peter Kildemand
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Peter Kildemand

Peter Kildemand jest jednym z żużlowców, który stracił najwięcej na ograniczeniu liczby startów dla zawodników w PGE Ekstralidze. Duńczyk jest przekonany, że jego forma byłaby wyższa, gdyby nadal rywalizował w Wielkiej Brytanii.

Od tego roku w PGE Ekstralidze obowiązuje przepis, który zezwala zawodnikom na starty w maksymalnie trzech ligach. Ograniczenie liczby startów miało pomóc polskim zespołom w przypadku problemów z przekładanymi meczami. Na decyzji działaczy straciła jednak część zawodników.

W tym gronie znalazł się m. in. Peter Kildemand. Duńczyk musiał w tym sezonie odpuścić starty w brytyjskiej Premiership, choć przez kilka sezonów był liderem drużyny Swindon Robins. 27-latek oprócz jazdy w Polsce w barwach Fogo Unii Leszno wybrał kontrakty w rodzimej Danii i Szwecji.

- Tęsknię za Swindon. Szczególnie, jeśli popatrzymy na początek sezonu. Zmagałem się wtedy z formą, bo nie miałem wielu zawodów. Zwykle jeździłem na Wyspach i tam notowałem kolejne spotkania. Można trenować wiosną, ale to nie jest to samo - przyznał Kildemand.

Duńczyk nie ukrywa, że należy do żużlowców, których przerwa w startach wybija z rytmu. Nowe przepisy mocno go dotknęły. - Jestem zawodnikiem, który potrzebuje ścigania w jak największej ilości. Gdybym jeździł nadal na Wyspach, to pewnie miałbym teraz na swoim koncie jakieś 25 spotkań, a mam może z 12. To znacząca różnica - stwierdził.

ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody. Możliwy deszcz w całej Polsce

Obecnie średnia biegowa Kildemanda w PGE Ekstralidze wynosi 1,786. Jest to 24. rezultat wśród sklasyfikowanych żużlowców. Duńczyk przekonuje jednak, że wkrótce jego dyspozycja się poprawi.

- Z mojego punktu widzenia, czuję się lepiej niż trzy, cztery tygodnie temu. Mam więcej zawodów. Myślę, że tak samo będzie z drużyną. Każdy będzie więcej się ścigać i forma pójdzie w górę. Tego potrzebujemy - podsumował reprezentant Danii.

Źródło artykułu: