Początek sezonu w wykonaniu Nickiego Pedersena w PGE Ekstralidze nie był oszałamiający. Zawodnik Fogo Unii Leszno wystąpił w czterech meczach i obecnie jego średnia biegowa wynosi 1,750. Nierówna jazda sprawiła, że Duńczyk miał zostać odstawiony od składu na rzecz Grzegorza Zengoty.
Pech chciał jednak, że Pedersen sam wykluczył się z rywalizacji w najbliższych tygodniach. 40-latek zanotował upadek w ojczyźnie, w wyniku którego uszkodził szyję. Reprezentant Danii opuścił już dwa mecze leszczyńskiej Unii. O ile "Bykom" bez Pedersena w składzie udało się pokonać MRGARDEN GKM Grudziądz, o tyle w ostatnią niedzielę leszczynianie przegrali gładko we Wrocławiu.
- Nie wiem czy brak Nickiego jest dla nas dużym problemem, bo znowu przegraliśmy. Jasne, Nicki to Nicki. Potrafi świetnie jechać, jeśli ma swój dzień, ale z nim w składzie też przegrywaliśmy - zauważył po zawodach we Wrocławiu Peter Kildemand.
Duńczyk jest zdania, że Fogo Unia nie może myśleć o kontuzji Pedersena. Zamiast tego, musi się skupić na swoich kolejnych meczach i powrocie na zwycięską ścieżkę. - Mamy teraz świetną atmosferę w zespole. Mam nadzieję, że Nicki wkrótce powróci do zdrowia i będzie w stanie startować. Nie uważam jednak byśmy byli teraz gorszą ekipą bez niego. Musimy skupić się na kolejnym meczu u siebie. Jeśli go wygramy, to wróci do nas pewność siebie - dodał duński żużlowiec.
ZOBACZ WIDEO Stadion Orła rośnie w oczach! Trwają rozmowy o dachu
Chwała, szkoda tylko, że wszyscy zapomnieli o tym, jaki to hermetyczny Klub był. Wywala się Bal Czytaj całość