Tomasz Dryła. Tylko Motor: List znaleziony w Argentynie (felieton)

WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski / Mecze Stali ze Spartą były hitem tegorocznych półfinałów
WP SportoweFakty / Wojciech Tarchalski / Mecze Stali ze Spartą były hitem tegorocznych półfinałów

- Z tego co zdążyłem się zorientować, największe emocje wzbudza to, czy mecz speedway’a w ogóle się odbędzie. To ciekawe i dość unikalne - pisze w swoim kolejnym felietonie Tomasz Dryła.

W tym artykule dowiesz się o:

Tylko Motor to cykl felietonów Tomasza Dryły, komentatora nc+.

***

Do Marcosa Patronelli
Av. Jose Maria Moreno 66
B18907, Buenos Aires
Argentina

Hola amigo! Ukochany bracie, piszę do Ciebie z bardzo ciekawego kraju. Miałem tędy tylko przejechać w swojej podróży na południe Europy, ale to miejsce tak mnie zafascynowało, że siedzę już drugi miesiąc i początkowo wcale nie chciało mi się wyjeżdżać. Krajobrazy są cudowne, a ludzie, poza tym, że ciągle na coś narzekają, naprawdę wspaniali - życzliwi, kontaktowi, pomocni i otwarci. Do tego uwielbiają się bawić, tak jak my! Kuchnia świetna, a dziewczyny najpiękniejsze na świecie (proszę, ucałuj ode mnie Marię Luizę Fernandę)! Ten kraj to Polska.

Zamieszkuje go bardzo dumny naród, który w historii wiele razy dowodził swojego męstwa i niejednokrotnie ratował tyłek całemu kontynentowi! Jeden gość siedząc w fabryce wymyślił, że obali jakiś wielki mur, który przez dekady dzielił Europę na fajną i niefajną. I ten facet tak wkręcił kumpli, że w końcu im się udało! Ale teraz, z tego co widzę w telewizji, to raczej go tu nie lubią. Polacy mówią też, że ich papież był fajniejszy, niż nasz - no, mówię Ci!

Generalnie lubią te same rozrywki, co ludzie w Europie zachodniej: mają wielkie koncerty, świetne festiwale, wspaniałą kulturę i jak wszyscy, uwielbiają piłkę nożną. Ale jedno ich wyróżnia - jarają się niezwykłym sportem. Nazywa się "żużel", ale nawet nie próbuj tego wymawiać. Tak bardziej międzynarodowo, to się mówi na to "speedway".

Z tego co zdążyłem się zorientować, największe emocje wzbudza to, czy mecz speedway’a w ogóle się odbędzie. To ciekawe i dość unikalne. Bo może padać deszcz, albo śnieg (taki biały deszcz, co zostaje na ulicach), albo zawodnicy mogą nie chcieć startować. Ale jak już startują… Bracie, co to jest za dyscyplina!

Czterech facetów ściga się w kółko motorami bez hamulców! Czujesz to - bez hamulców! Całe rodziny chodzą na mecze i wszyscy uważają, że to jest strasznie ważne. No i oczywiście ci Polacy są przekonani, że w tym całym żużlu to oni są najlepsi na świecie, mają najlepszych zawodników i najlepszą ligę. Ale wiesz co? Coś w tym może być. Dasz wiarę, że nawet mistrzem naszego kraju jest Polak?!

Poprosiłem znajomego, żeby zabrał mnie na taki mecz. I odleciałem! To jest fantastyczna sprawa! Stadion pełen ludzi, kolorowo ubrani kibice, przyśpiewki, kapitalna atmosfera, całe rodziny na trybunach, no i przede wszystkim wyścigi! Jak oni idą, to się w głowie nie mieści! Sam skakałem jak szalony, kiedy zawodnicy mijali się na milimetry pod moim nosem (pamiętaj, że jadą ponad stówę i nie mają hamulców!). Poza tym, ten sport ma swój… zapach! Obłędny!

Dziwna sprawa, bo wszyscy się tu znają na tym żużlu, ale sami nie wiedzą, co tak pachnie – jedni mówią, że metanol, inni, że olej… Poza tym twierdzą tu, że brać udział w zawodach z nr 10, to nie jest fajnie. Wyobrażasz sobie, że nasz Leo nie chce grać z "10"?! I taki mecz, to jest cały rytuał. Przed wyjściem na stadion w niedzielę trzeba koniecznie zjeść zupę z ptaka, kupić słonecznik i program. I ten program, pełen dziwnych tabelek i rubryk, później każdy wypełnia w trakcie zawodów. Coś tam się wpisuje, coś skreśla, coś dodaje - generalnie zamota, ale wszyscy to robią i dyskutują, czy to dobrze, że już teraz się skreśla, czy lepiej byłoby jednak skreślić później. Domyślam się, że to ma duże znaczenie. Bawiłem się fantastycznie, bo emocje na takim meczu są ogromne, adrenalina buzuje i w każdej chwili może wydarzyć się coś ciekawego. No odlot po prostu!

[color=black]ZOBACZ WIDEO Żużel był już na World Games

[/color]

Wkręciłem się w to na tyle, że potem poprosiłem znajomego, żeby przetłumaczył mi kilka artykułów o tym żużlu. I tu się zdziwiłem, wiesz? Bo ci Polacy, tak jak pisałem, ciągle na coś narzekają. I zamiast pisać, że wspaniały mecz rozstrzygnął się w ostatnim wyścigu, to w internecie roi się od biadolenia. Że ktoś oszukiwał, że sędzia się mylił, że tor był zły, że prezes klubu obraził zawodnika itd. Przy okazji dowiedziałem się, że tu czytelnictwo nie jest chyba wysoko oceniane, bo nazwanie kogoś "drukarzem" to obelga… Zamiast o wyścigach dyskutuje się tu o tym, że jakieś miotły były złe, że sędzia po meczu zapalił cigaret, że prezes miał krótkie spodenki! Nie wiem, kto to nakręca? Czy dziennikarze, którzy o tym piszą, czy kibice, którzy się do tego dostosowują i dyskutują o bzdurach?

Wszyscy się tu strasznie kłócą i ciągle obrażają zawodników i trenerów. Mówią, że słabo jadą, że się nie nadają, że jedzą pączki. Uwierz mi - jakbyś zobaczył, co ci ludzie wyprawiają na torze, to nie miałbyś śmiałości powiedzieć o nich złego słowa. A w tej Polsce jadą po swoich rodakach, jak po burej suce. Nie rozumiem tego.

O mistrzostwo świata walczy się w takim Grand Prix i aż trzy turnieje odbywają się w ich kraju. I to też im się nie podoba, mówią, że to za dużo! Słyszałem, że jak kiedyś poważnej kontuzji doznał jakiś Australijczyk, to na kolejnych zawodach wszyscy wystąpili w jego stroju, a jak podobna kontuzja zakończyła karierę ich najlepszego żużlowca w historii, to tylko jeden Polak ubrał taki kombinezon. Czy to Cię nie dziwi, bracie?

Mają tu też pretensje o to, że regulamin za długi, bo kiedyś był krótszy, i że zawodnicy mają za wysokie kontrakty. W sumie nie wiem, jakie to ma znaczenie, bo z innego artykułu dowiedziałem się, że i tak nikt im nie płaci… To wszystko stoi na głowie. Taki żużlowiec (nie próbuj tego wymawiać) przez dziurę w torze łamie sobie kości i mówią, że to ryzyko zawodowe, ale jak założy zły tiszert, to płaci karę... Mają takiego trenera reprezentacji. I ten trener prawie co roku prowadzi kadrę po mistrzostwo świata, jest najbardziej utytułowany, zawodnicy go lubią i wiesz co? On też się tym Polakom nie podoba! Nie wiem, gdzie oni widzą te wszystkie problemy, bo na stadionie, czy w telewizji nie da się tego dostrzec. Trzeba się naprawdę starać, żeby znaleźć powody do narzekania.

Właśnie, telewizja. Pokazuje większość meczów w tym sporcie i to ze wszystkich lig. Powtórki w zwolnionym tempie, kamery w każdym punkcie toru i w parc ferme, analizy. I też narzekanie - że kamerzyści są do kitu, że obraz zły, że pomyłki w grafikach, fatalni komentatorzy. Wszystko do chrzanu. Ja widziałem i słyszałem takiego jednego komentatora z długimi włosami – darł się podczas transmisji, jakby sam jechał na tym motorze, albo ze skóry go obdzierali - fakt, nie dało się tego słuchać, gość jest dramatyczny. Ale jest wielu innych, można po prostu zmienić kanał i naprawdę wybrać coś dla siebie. A tu wszystko źle… Jak raz ktoś się przejęzyczy, zająknie, tysiąc razy dobrze wypowie nazwiska, ale raz się pomyli - to już się za nim ciągnie łatka kompletnego błazna.

Odnoszę wrażenie, że ci Polacy to nie doceniają tego, co mają, wiesz? Nie wiem, dlaczego nie potrafią tak do końca, szczerze cieszyć się tym całym żużlem. Pójść na mecz, wypełnić sobie ten program, pożartować, przeżyć emocje, spędzić miło czas z rodziną, albo przyjaciółmi i po prostu wrócić w dobrym nastroju do domu…

Mają naprawdę najlepszą ligę, wspaniałych zawodników, którzy osiągają świetne wyniki i zdobywają mnóstwo medali, transmisje telewizyjne, fankluby itd. Tu i teraz jest świetnie, a Polacy zamiast się bawić, snują jakieś katastroficzne scenariusze i już martwią się tym, co będzie za parę lat. A będzie oczywiście źle. Nie wiem, czemu nie są w stanie zluzować i cieszyć się chwilą? Jak reprezentacja wygrywa mistrzostwo świata, to mówią, że rywale byli słabi. Marcos! To tak, jakby Tobie po wygranej w Dakarze ktoś powiedział, że to niewielki sukces, bo startowało mało quadów! To niedorzeczne, przecież ryzykowałeś bardzo dużo, swoje zdrowie i życie i nawet jakbyś się ścigał tylko z Rafaelem, to i tak byłby wielki sukces, prawda? Tu chodzi o zrozumienie tego, czym jest sport!

Gdybyśmy my mieli taki skarb, taką naszą dyscyplinę, w której naprawdę rozdajemy karty, to wszyscy szaleliby z radości, bylibyśmy dumni i ciągle uśmiechnięci. A tu nie. A tu jest wieczne szukanie problemów. Oni mają coś, o czym wiele narodów morze tylko pomarzyć. Sport, który mógłby jednoczyć, sprawiać radość, dawać powody do dumy. A chyba raczej dzieli, skłóca, smuci i martwi. Dziwni są ci Polacy… Już chcę stąd wyjechać. Trzymaj się ciepło, jutro ruszam do Włoch, napiszę Ci stamtąd, jak miejscowi traktują wyścigi.

Pozdrawiam, Twój oddany Alejandro

Tomasz Dryła

Źródło artykułu: