46:44 dla Cash Broker Stali Gorzów, 12 zdobytych punktów i znakomita jazda. To powody do zadowolenia dla Przemysława Pawlickiego po starciu z Get Well Toruń. Nie ma w tym jednak żadnego przypadku, gdyż starszy z braci Pawlickich prezentuje się świetnie od dłuższego czasu, co potwierdza m.in. trzecie miejsce w Memoriale Edwarda Jancarza oraz zwycięstwo w Finale Złotego Kasku. Zawodnik może być zadowolony z aktualnej formy, ale jednocześnie tonuje nastroje. - Znakomity występ w Toruniu byłby wtedy, gdyby nie przydarzyła się jedna wpadka. W poniedziałek wszystko mi pasowało, ale nie ma co też się specjalnie podniecać. Każdy wciąż szuka odpowiednich rozwiązań przy sprzęcie. U mnie pojawił się jeden błąd i chcemy z niego wyciągnąć odpowiednią naukę. Cieszymy się ze zwycięstwa, bo przyjechaliśmy do bardzo mocnej drużyny - podkreśla Przemysław Pawlicki.
Jak doskonale widać po wypowiedzi samego zawodnika, podchodzi on do wszystkiego z chłodną głową, co może być dodatkowym atutem. Jeżeli wszystko pójdzie po jego myśli, to Stanisław Chomski może mieć w tym sezonie do dyspozycji naprawdę zabójczą parę w postaci Pawlickiego oraz Martina Vaculika, który na toruńskiej ziemi zanotował rewelacyjny rezultat - 12 punktów i dwa bonusy. - Tutaj nie ma co patrzeć kto ciągnął nasz wynik w poniedziałek. Liczy się całokształt, wszystkie punkty były ważne. Każdy dał z siebie wszystko - komentuje Pawlicki.
Zakładając, że 25-latek utrzyma obecną formę, a kontuzje nie przeszkodzą mu w spokojnym odjechaniu sezonu, to jego 24 średnia biegopunktowa z roku 2016 może ulec znacznej poprawie, a wychowanek Unii Leszno stanie się realną opcją dla Marka Cieślaka na DPŚ. Okazja do sprawdzenia nadejdzie na początku maja, gdy do Krakowa przyjedzie reprezentacja Australii.
ZOBACZ WIDEO Nowy pakiet w żużlu? To może być złoty interes
ja kibicuje obu braciom, choć w E lipie kibicuje Sparcie