Były senator żużlowym filantropem. Bez niego klubu w Pile by nie było

"Senatorze - kto jak nie pan nam pomoże" - swego czasu takimi słowami kibice w Pile nawoływali lokalnego milionera do wsparcia klubu. Były senator, Henryk Stokłosa, od lat jest blisko Polonii, zapewniając jej byt na żużlowej mapie Polski.

Podobno nie ma w Pile osoby, która nie wiedziałaby kim jest Henryk Stokłosa. Urodziny w 1949 roku przedsiębiorca mógłby odcinać już kupony na emeryturze. Nadal nadzoruje jednak prężnie rozwijające się biznesy, związane głównie z przemysłem rolno-spożywczym. Swego czasu, w 2011 roku, mógł on poszczycić się mianem najbogatszego senatora w kraju. Dziś nie zasiada już co prawda w parlamencie, ale jego finanse wyglądają jeszcze lepiej niż kilka lat temu.

W czerwcu minionego roku, w rankingu najbogatszych Polaków tygodnika Wprost, Stokłosę umieszczono na wysokiej, siedemnastej pozycji. Jego majątek szacuje się na 1,45 miliarda złotych. Nikt w Pile nie ukrywa tego, że część prywatnych pieniędzy tego biznesmena przeznaczana jest na żużel.

Speedway ligowy w Pile został reaktywowany po latach przerwy w 1992 roku. Już wówczas na obiekcie zaczęły pojawiać się pierwsze bannery reklamowe Henryka Stokłosy. W ciągu kolejnych parunastu lat, lokalny biznesmen z większym i mniejszym stopniu wspierał żużel w regionie. Swego czasu był nawet w nazwie zespołu, który startował w lidze pod szyldem Stokłosa Polonia Piła. - Nie chcę nawet myśleć w jakim miejscu znajdowałby się w tym momencie żużel w naszym mieście, gdybyśmy nie mieli wsparcia senatora. Pan Stokłosa to osoba, której jako klub zawdzięczamy najwięcej - mówi menedżer i wiceprezes Polonii, Tomasz Żentkowski.

Obecni szefowie pilskiego klubu doceniają wsparcie Henryka Stokłosy tym bardziej, że musieli zasłużyć na jego zaufanie. Lokalny biznesmen niejednokrotnie wyciągał klub z tarapatów, ratując go dodatkową górką pieniędzy, gdy po zakończeniu rozgrywek kasa świeciła pustkami. Po sezonie 2011 wydawało się jednak, że czara goryczy została przelana. Ówczesny zarząd Piły zalegał zawodnikom pieniądze, a senator poważnie rozważał wycofanie się z dalszego sponsorowania klubu. Na pomoc przyszli wówczas sami kibice, w styczniu 2012 roku udając się z transparentami do siedziby Stokłosy. "Senatorze - kto jak nie pan nam pomoże" - wykrzykiwali kibice, którzy napisali też do niego list otwarty.

[color=black]ZOBACZ WIDEO W Łodzi szybko go pokochają. Aleksandr Łoktajew już szaleje

[/color]

- My wcale nie dziwimy się, że tak to wyglądało. Klub przechodził przez trudny okres, a senator stracił zupełnie zaufanie do ówczesnych władz klubu. Był to moment, gdy nawet nie chciał już słyszeć o żużlu. Cieszymy się, że koniec końców zmienił zdanie - przyznaje Tomasz Żentkowski.
 
Obecne władze klubu musiały jednak zapracować na ponowne zaufanie ze strony biznesmena. Zwłaszcza w pierwszym roku Henryk Stokłosa podchodził do nich z rezerwą. - Myślę, że przez te pierwszy kilka, kilkanaście miesięcy naszej działalności byliśmy obserwowani. Dopiero po pierwszym roku pracy nowego zarządu, pan senator podjął ostateczną decyzję, że warto nam zaufać i wspomóc naprawdę dużymi pieniędzmi. Od tego czasu wszytko układa się udanie i Henryk Stokłosa, wraz ze swoimi spółkami, jest naszym największym sponsorem - dodaje Żentkowski.

Drużyna Polonii Piła ma przed sobą drugi sezon na zapleczu PGE Ekstraligi, a działacze mówią po cichu o tym, że chcieliby pojechać w play-offach Nice 1. Ligi. Jeżeli tak się stanie, to gratulacje powinny w pierwszej kolejności spłynąć na ręce senatora. - Bez Stokłosy pilski żużel by nie przetrwał - powiedział w listopadzie bez ogródek prezes klubu, Tomasz Soter, krytykując nieco miasto, które nie daje na lokalny żużel tyle, ile wiele innych ośrodków ligowych. W Pile mają jednak nadzieję, że powoli coś drgnęło. W ostatnich dniach klub znalazł nawet sponsora tytularnego, jakim została firma Euro Finnance.

- Jesteśmy wdzięczni wszystkim firmom, które nas wspierają. Przeznaczają przecież na żużel swoje prywatne pieniądze, które mogłyby iść na coś innego. Nasz Polonia to w tym momencie klub stabilny, który - na co liczymy - na dłużej zadomowił się na zapleczu Ekstraligi. Jeśli w kolejnych latach będziemy mieli wsparcie takich osób jak pan Stokłosa, to o przyszłość i dalsze postępy jestem spokojny - kwituje Tomasz Żentkowski.

Źródło artykułu: