Czy kask może się odpiąć sam? Są feralne modele

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Żużel
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Żużel

Przypuszcza się, że przyczyną śmierci Krystiana Rempały mogło być niezapięcie kasku. Z tą teorią polemizuje Jan Krzystyniak. - Widziałem już feralne kaski, które same potrafiły się odpinać - przekonuje.

W tym artykule dowiesz się o:

Śledztwo w sprawie śmierci Krystiana Rempały zostało umorzone. Prokuratura Rejonowa w Rybniku stwierdziła, że zawodnik jadąc w feralnym biegu prawdopodobnie nie miał zapiętego kasku.

Swoją teorię ma jednak w tej sprawie były żużlowiec, Jan Krzystyniak. Twierdzi, że sytuacja, kiedy zapięty kask w czasie wypadku się odpina i spada z głowy zawodnika, jest możliwa. - Sam przeżyłem taką historię na własnej skórze. Było to lata temu, tuż po zdaniu licencji. Pamiętam, że zapiąłem kask, a on mimo wszystko mi się odpiął i zleciał z głowy. A było to w czasach, kiedy zapięcia kasków były mocniejsze niż teraz - wspomina Jan Krzystyniak.

Niedawno informowaliśmy o eksperymencie z kaskiem. Prokurator Karina Kakala stwierdziła po nim, że zdjęcie z głowy prawidłowo zapiętego kasku nie jest możliwe. Miał potwierdzić to przeprowadzony eksperyment. - To prawda, że zapięty kask na ogół nie może spaść z głowy. Są jednak wyjątki. Może się okazać, że jeden na tysiąc kasków będzie wadliwy. Nie wszystkie, które wypuszcza się na rynek, przechodzą przecież testy. Te odbywają się wyrywkowo i zawsze istnieje jakieś ryzyko, że żużlowiec dostanie wadliwy sprzęt. Uważam więc, że na podstawie jednego kasku nie powinno się wyciągać stuprocentowych wniosków - zaznacza Krzystyniak.

Nasz rozmówca przypomina zresztą, że tragicznie zmarły Rempała to nie jedyny zawodnik, któremu w czasie zawodów spadł kask z głowy. - Podobnie wyglądało to w przypadku Krzyśka Kasprzaka podczas Kryterium Asów w Bydgoszczy. Pamiętam ten makabryczny wypadek, który wyglądał tak, jakby żużlowcowi oderwało głowę. Zawodnik też wtedy zarzekał się, że miał zapięty kask i ja mu wierzę. Sytuacji, gdy kaski fruwały po torze, widziałem zresztą więcej - dodaje Krzystyniak.

W środowisku żużlowym pojawiają się głosy, że żużlowcy powinni być w kwestii zapinania kasków pilnowani. Krzystyniak uważa jednak, że są oni wystarczająco odpowiedzialni. - Po prostu nie wierzę, by dochodziło do sytuacji, gdy jakiś żużlowiec wyjeżdża na tor bez zapiętego kasku. Ich nie trzeba w tej sprawie pilnować, bo sami doskonale wiedzą, jakie to zagrożenie. Nigdy w czasie swojej kariery nie spotkałem się z tym, by ktoś nie zapiął kasku. Wierzę, że gdyby doszło do takiej sytuacji, to ktoś by to zauważył - kwituje.

KLIKNIJ i oddaj głos w XXVII Plebiscycie Tygodnika Żużlowego na najpopularniejszych zawodników, trenerów i działaczy 2016 roku! ->

ZOBACZ WIDEO Asysta i pudło Teodorczyka. Zobacz skrót meczu Anderlecht - Zulte [ZDJĘCIA ELEVEN]

Komentarze (61)
avatar
Stalowy
14.02.2017
Zgłoś do moderacji
3
2
Odpowiedz
Ja myślę, że przesłuchanie kasku przez prokuraturę temat zamknęłoby definitywnie. Tylko on podobno milczy, tak się spiął po traumie. Wypiął się na prokuratorów, którzy przypinają mu łatkę lenia Czytaj całość
avatar
JPS
14.02.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panie Krzystyniak czy jest pan gotów podać producenta i model tych wadliwych kasków??? 
Canis
14.02.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Czy to że Jankowi w 1978r spadł kask to też wina Woryny ? 
avatar
sympatyk żu-żla
14.02.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Wszystko jest możliwe .Zgodzę się z panem P,Janku. 
avatar
gustek
14.02.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
" A było to w czasach , kiedy zapięcia kasków były mocniejsze niż teraz " - szok , czyli technologia sprzed 39 lat stała wyżej od dzisiejszej ??? Coś pa Czytaj całość