Są opinie biegłych. Kask Krystiana Rempały nie był zapięty

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek

Śledztwo w sprawie śmierci Krystiana Rempały zmierza ku końcowi. Wszystko wskazuje, że do tragedii nie przyczynił się ani stan toru, ani Kacper Woryna. Z dwóch opinii niezależnych biegłych wynika, że żużlowiec nie miał zapiętego kasku.

Śledztwo prowadzone przez rybnicką prokuraturę wzbudza ogromne emocje. Przypomnijmy, że dotyczy ono wypadku z 22 maja 2016 roku. W 2. biegu meczu PGE Ekstraligi między ROW-em Rybnik i Unią Tarnów, Kacper Woryna tak nieszczęśliwie uderzył motocyklem w maszynę Krystiana Rempały, że ten ostatni stracił panowanie, poleciał w górę i z całym impetem uderzył w tor. W chwili uderzenia nie miał już na głowie kasku. Od tamtego czasu trwa dyskusja, czy był on zapięty. Niedawno informowaliśmy o eksperymencie z kaskiem. Prokurator Karina Kakala stwierdziła po nim, że zdjęcie z głowy prawidłowo zapiętego kasku nie jest możliwe. Jacek Rempała, ojciec tragicznie zmarłego żużlowca, nazwał eksperyment parodią i pochwalił się, że na oczach pani prokurator dwukrotnie zdarł kask z głowy.

- Przeprowadziliśmy ten eksperyment, bo pan Jacek Rempała i jego pełnomocnik wskazywali we wnioskach dowodowych, że kask był zapięty - mówi prokurator Kakala. - Zresztą pokrzywdzony, czyli pan Rempała, sam wnosił o taki eksperyment. Przyznaję, że pan Rempała faktycznie ściągnął z głowy kask, ale był on maksymalnie poluzowany, czyli nie był zapięty. Można by powiedzieć, że chciał, to zdjął. Na miejscu przeprowadzenia eksperymentu pan Rempała nie wnosił żadnych uwag, nie mówił, że coś mu się nie podobało. Ma jednak oczywiście prawo do swojego komentarza - kwituje prokurator.

Prokuratura Rejonowa w Rybniku zdaje sobie sprawę z tego, że zarówno eksperyment, jak i opinia przygotowana przez producenta kasku, czyli firmę Arai, nie są jakimiś szczególnie mocnymi dowodami. Nie odtworzono przebiegu wypadku, a z drugiej strony wiadomo, że producent sam siebie nie oskarży o wyprodukowanie felernego kasku. Prokuratura ma jednak inne dowody. Dysponuje chociażby materiałem wideo. Jest to zapis ciągły wykonany na potrzeby Ekstraligi Żużlowej, z którego według prokurator wynika, że kask Krystiana Rempały nie był zapięty. Na filmie, w obu podejściach do feralnego biegu w meczu ROW - Unia, widać krótki pasek z lewej i długi z prawej strony kasku. WP SportoweFakty pytały zawodników, co oznacza ten widok, i wszyscy stwierdzili zgodnie, że w takiej sytuacji ochrona głowy nie była zapięta.

Prokuratura ma też opinie dwóch niezależnych biegłych. Obaj jasno stwierdzają, że kask nie był zapięty. W tej chwili analizowane są ostatnie materiały, w tym opinia biegłego medycyny sądowej. Wszystko jednak wskazuje na to, że nikt nie przyczynił się do śmierci Krystiana Rempały. Nie miały znaczenia argumenty podnoszone przez ojca żużlowca, czyli stan toru i kontuzjowana ręka Woryny. Tak na marginesie, to jest opinia biegłego, z której wynika, że ręka była zdrowa. Jeden z biegłych napisał też o tym, że żużel to sport wysokiego ryzyka, a uderzenie Rempały głową o tor (już bez kasku) było tak mocne, że śmierć mózgu nastąpiła na miejscu.

Kup bilet na PZM Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland. KLIKNIJ i przejdź na stronę sprzedażową! ->

[b]KLIKNIJ i oddaj głos w XXVII Plebiscycie Tygodnika Żużlowego na najpopularniejszych zawodników, trenerów i działaczy 2016 roku! ->

[/b]

ZOBACZ WIDEO Pojedziemy na biało-czerwono tylko w polskich rundach

Źródło artykułu: