Półtora okrążenia (31): Kwitnie żużlowe bezprawie. Odstępstwa rządzą regułami (felieton)

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski

- Mam nadzieję, że władzom polskiego żużla uda się ustalić, ile będzie drużyn i lig w sezonie 2016 do zakończenia styczniowego okienka transferowego. Wcale nie jestem jednak o to spokojna - pisze w swoim felietonie Marta Półtorak.

W tym artykule dowiesz się o:

Kwitnie bezprawie. Polskim żużlem rządzą odstępstwa od reguł

Jest 28 grudnia. Powoli kończy nam się 2015 rok, a nadal nie wiemy, ile będzie zespołów w niższych klasach rozgrywkowych w sezonie 2016 i ile będzie lig. To sytuacja niespotykana. Przez wszystkie lata obecności w żużlu czegoś takiego sobie nie przypominam. To jednak efekt lat minionych.

Pewne problemy, które narastały, były niezauważane. Od początku byłam zwolennikiem prowadzenia solidnej weryfikacji finansowej. Gdyby tak było, nie przerabialiśmy teraz tego scenariusza. Ale tego nikt nie widział i nadal nie widzi. Mówiąc już pół żartem, pół serio to zaczynam się zastanawiać, czy żużlowa centrala opora się z tematem licencji do zakończenia okienka transferowego. Wypadłoby, żeby kluby miały trochę czasu na zakontraktowanie zawodników. A to mogą zrobić w rzetelny sposób tylko, jeśli będą wiedzieć, ile odjadą meczów. Nie jestem w ogóle spokojna, czy to zadanie uda się zrealizować. Z góry nie płynie jasny sygnał. A to władze polskiego żużla powinny ustalać reguły gry. Nikt nie reaguje na to co się dzieje. Miesiąc temu powinna zapaść decyzja, że łączymy pierwszą i drugą ligę. W tej chwili trzystopniowy podział w polskim żużlu mija się z celem.

Przeczytałam informację, że walkę o licencję podejmie jeszcze klub z Ostrowa. I jeszcze raz zachęcam, żeby spojrzeć w kalendarz. Jest 28 grudnia, a my rozmawiamy o tym, że ktoś ma dołączyć do rozgrywek. To prowadzi do jasnego wniosku. W polskim żużlu runęły wszystkie zasady. To zresztą stało się chyba dawno. Jasne, zgadzam się z tym, że w jakimś naprawdę szczególnym przypadku może dojść do odstępstwa od reguły. Problem polega jednak na tym, że w polskim żużlu regułami rządzą odstępstwa. Coś jest nie tak.

Trzeba być czasami plastycznym, ale nie można się aż tak uginać. A jeśli chcemy to robić, to powiedzmy wprost, że nie stosujemy żadnych przepisów. Niech każdy uprawia wolną amerykankę. Wtedy przynajmniej wszyscy będą mieć równe szanse.

Pozwalanie na odstępstwa i brak twardej ręki w procesie licencyjnym sprawiły, że ciągle musimy decydować się na odstępstwa. Jedno wynika z drugiego. Do wszystkiego jest potrzebna mądrość i przewidywanie następstw pewnych wydarzeń. Przepisy funkcjonują obok żużla. One po prostu gdzieś są, ale nie do końca wiadomo po co.

Pamiętam, jak prezes Andrzej Witkowski zapowiadał, że w polskim żużlu przez kilka lat nie będą zmieniać się przepisy i nastąpi stabilizacja. To jest nieprawda. One zmieniają się ciągle dla poszczególnych klubów.

Mam nadzieję, że stabilniej będzie w PGE Ekstralidze. Ale pewna tego też nie jestem. Niektórzy twierdzą, że w najwyższej klasie rozgrywkowej w końcu jest osiem stabilnych ośrodków. Oby. Przypomnę jednak, co wydarzyło się w Rzeszowie, który przez lata był bardzo dobrze prowadzony. To się rozsypało w kilka miesięcy. Jako wzór latami stawiana była Zielona Góra, a teraz walczyła o licencję. Dług był niebotyczny. Ciężko mi powiedzieć, co będzie w Ekstralidze. Nikt nie wie, jak naprawdę wygląda sytuacja finansowa. Kluby nie podlegają solidnej weryfikacji. Nie za wiele dają nawet audyty, których zasady określone są w regulaminie.

Marta Półtorak

Zobacz więcej felietonów Marty Półtorak ->

Źródło artykułu: