Martin Vaculik (Unia Tarnów): Wydaje mi się, że zawody tej rangi należy rozgrywać na torze fair-play dla wszystkich. Na torze musi być bezpiecznie. Z mojej strony nie było tragedii, aczkolwiek mnie też jechało się ciężko. Nie wyobrażam sobie, bym miał jechać drugi, czy trzeci. Na całe szczęście wychodziłem szybko sprzed taśmy, zajmowałem pierwszą pozycję i dzięki temu było trochę łatwiej.
Sławomir Drabik (team Maksyma Drabika, Betard Sparta): W ogóle nie zaczynałbym tych zawodów. Moim zdaniem należało zaczekać 20-30 minut i zobaczyć, jak się sytuacja rozwinie. Skoro padał deszcz na próbie toru i od pierwszego biegu to był szalony pomysł.
Artur Mroczka (Unia Tarnów): Sędzia z wysokości wieżyczki widział, co to było za ściganie. Jadący sam Maciek Janowski nie dawał sobie rady. Były upadki, sami się zawodnicy przewracali, ale najważniejsze, że nikomu nic się nie stało. Dobrze, że sędzia przerwał ten mecz. Wygląda na to, że mamy mądrych sędziów i oby pozostali wzięli przykład z tego arbitra. Liczę, że w następnych meczach i sezonach będą oni dla nas robić dobrą robotę, żebyśmy my nie musieli się zabijać na tych torach. Trener Baron przed przerwaniem zawodów sam powiedział, że jemu nie zależy na wyniku, bo widzi co się dzieje i chce mieć zdrowych zawodników w swojej drużynie. Finały dopiero się zbliżają. Pojechaliśmy ile się dało, sędzia ocenił, że więcej nie można, powiedział stop i tak to powinno wyglądać - taka współpraca.
Damian Dróżdż (Betard Sparta Wrocław): Tor przez deszcz stał się bardzo trudny. Gdy zawodnicy jechali na próbie toru to było jeszcze nieźle i tor nadawał się do jazdy, ale w trakcie zawodów cały czas padało i owal zrobił się mocno przyczepny. Porobiły się spore koleiny i naprawdę trudno było utrzymać motocykl. Cała nasza drużyna stwierdziła, że przerwanie meczu było bardzo słuszną decyzją. Moglibyśmy na siłę chcieć ciągnąć to dalej, bo jakąś przewagę punktową mieliśmy, ale stwierdziliśmy, że lepiej to przerwać i w normalnych warunkach pokazać prawdziwy żużel a nie jazdę gęsiego bez gazu.
Michał Świącik (prezes SCKM Włókniarz): Decyzja w stu procentach słuszna. Godzinę przed zawodami zaczęło dość mocno padać. Pół godziny przed meczem z prezesem Andrzejem Rusko zastanawialiśmy się, czy w ogóle to spotkanie się rozpocznie. Na moment jednak troszeczkę się przejaśniło, ale później znów się rozpadało. Na torze zrobiła się glina, mimo że od soboty owal ubijaliśmy. Nie przyniosło to jednak oczekiwanego skutku. Sądzę, że dla bezpieczeństwa i sportu to była bardzo słuszna decyzja. Zgodni byli zawodnicy obu drużyn.
Arbitrem meczu był Krzysztof Meyze.