Karambol pozbawił Orła szans na zwycięstwo? "Mogliśmy wygrać trzynasty bieg"

W minioną niedzielę łódzki Orzeł zremisował z Łączyńscy-Carbon Startem. Jednym z silniejszych punktów biało-niebieskich był Witalij Biełousow.

Rosjanin zapisał na swym koncie dziesięć punktów z bonusem. Zawodnik bardzo dobrze rozpoczął zawody, później było już nieco gorzej. Witalij Biełousow w swoich dwóch ostatnich wyścigach mijał linię mety na trzeciej lokacie. - Poszło mi dobrze. Jeździłem tutaj podczas półfinału Drużynowego Pucharu Świata w tym sezonie, ale tym razem tor był całkiem inny. To przez pogodę - całą noc padał deszcz. Musiałem dobrać zupełnie inne przełożenia niż wtedy. Nie było źle, lecz nie do końca trafiłem w optymalne ustawienia. Początek miałem dobry, a końcówkę już trochę gorszą. Najważniejsze, że dzisiaj mamy remis. Jedziemy dalej i walczymy o punkty - przyznał w swojej pomeczowej wypowiedzi.
[ad=rectangle]
Gnieźnieński tor podczas starcia Orłów był dość zdradliwy. Na nie najlepszy stan nawierzchni wpłynęły dość obfite opady deszczu. Jeźdźcy szczególnie musieli uważać na nierówności, której pojawiały się na wewnętrznej części owalu. - Przy krawężniku były spore koleiny. Trzeba było myśleć i patrzeć, gdzie się jedzie. To właśnie z tego powodu zdarzył się upadek. Raz też trafiłem w koleinę i mocno mnie postawiło na tylne koło, ale jakoś to ogarnąłem - podkreślił reprezentant Orła Łódź.

Warto odnotować, że biało-niebiescy spotkanie w Grodzie Lecha kończyli w czteroosobowym zestawieniu. Wszystko ze względu na niezdolność do jazdy Borysa Miturskiego oraz Jakuba Jamroga. Niewykluczone, iż gdyby nie doszło do kraksy tych dwóch zawodników, to przyjezdni mogliby wywieźć z pierwszej stolicy Polski trzy "oczka". Tak się jednak nie stało. - To dobry wynik, ale mogliśmy wygrać trzynasty bieg, bo kiedy był upadek, to jechaliśmy na 5:1. Prócz tego przydarzyło się jeszcze kilka straconych punktów. Nie ma co mówić o tej kolizji. Będziemy walczyć w kolejnych zawodach.

Niedawno było głośno na temat sankcji dla rosyjskich żużlowców, którzy reprezentowali swój kraj w DPŚ. Kara ominęła Witalija Biełousowa. 23-latek podczas rozmowy z naszym portalem wyjaśnił wszelkie zawiłości związane z tą sprawą. - Wszystko jest w porządku. Problem był tylko z tymi zawodnikami, którzy odpuścili Drużynowy Puchar Świata. Ja na przykład jechałem wszędzie. Wiadomo, że federacja nic za to nie płaci. Jechałem wszystko za swoje pieniądze, ale dzięki temu nie dostałem żadnej kary. Nie mamy nic, nie mamy ani swoich kevlarów, ani płacone za dojazdy czy hotel. Jest trochę ciężko - zakończył.

[b]Start - Orzeł: Zmarnowana szansa gospodarzy

{"id":"","title":""}

[/b]

Źródło artykułu: