Częstochowianie do niedzielnego spotkania z Unibaksem Toruń przystępowali z dużym animuszem. Dzień wcześniej na SGP Arenie trenowali niemal wszyscy zawodnicy KantorOnline Włókniarza. Na próbnych jazdach zabrakło jedynie Petera Kildemanda, lecz nie przełożyło się to na jego postawę. Duńczyk zdobył 11 punktów i dwa bonusy. Z dobrej strony pokazali się również Grigorij Łaguta (14) i Artur Czaja (10+2).
[ad=rectangle]
Słabo spisali się pozostali zawodnicy Lwów. O ile od Rafała Malczewskiego nikt nie oczekiwał pokaźnych zdobyczy punktowej, o tyle Michael Jepsen Jensen, Rune Holta i Grzegorz Walasek zawiedli oczekiwania licznie zgromadzonej publiczności. Kompletnie nieudany mecz zaliczył "Walas", który już w pierwszej gonitwie dotknął taśmy, a w trzech biegach zdobył punkt na Holcie. Walasek raz został zastąpiony przez Czaję, lecz otrzymał od sztabu szkoleniowego Włókniarza szansę na rehabilitację.
W trzynastym wyścigu Walasek dobrze wyszedł spod taśmy, lecz już na pierwszym okrążeniu zanotował defekt. - Mieliśmy dziurawy skład. Wystarczy spojrzeć w program i widać, że jechało w zasadzie trzech i pół zawodnika. Grzegorz Walasek zdobył punkt, a Michael Jepsen Jensen dwa. Byli to zawodnicy prowadzący parę i łącznie uzbierali trzy punkty. Można było zrobić zmianę w trzynastym biegu i puścić Artura Czaję w miejsce Grzegorza Walaska. Liczyliśmy na Grześka, dobrze wyszedł ze startu, ale chwilę później zanotował defekt - powiedział po zawodach Jarosław Dymek.
Brak zmiany za Walaska był największym błędem Jarosława Dymka i Piotra Żyto. Jak pokazał mecz nie był to jedyny zły wybór sztabu szkoleniowego Lwów. W jednej parze pojechali Grzegorz Walasek i Rune Holta, którzy w tym sezonie nie prezentują wysokiej formy. - Zestawienie w jednej parze Walaska i Holtę było naszą wspólną decyzją z Piotrem Żyto. Decyzje się podejmuje różne, a po meczu zawsze każdy jest mądry. Jakbyśmy wygrali to by się mówiło inaczej. Przed meczem nie wiedzieliśmy, że go nie wygramy. Teraz wychodzi na to, że to jest najsłabsza para. Grzesiek Walasek to uznana firma, ale kompletnie nie wyszedł mu mecz. Liczyliśmy na to, że oni pojadą przyzwoicie i teraz jest to opcja do przemyśleń - tłumaczył Dymek.
Częstochowscy kibice najwięcej zastrzeżeń mieli do dyspozycji Walaska. Wychowanek klubu z Zielonej Góry przed meczem żartował z przedstawicielami Unibaksu na trybunie obok parku maszyn. - Co z tego? To nie wolno rozmawiać z kolegami? Grzesiek w sobotę brał udział w treningu i przygotowywał się do meczu. Wszystko miało być dobrze - stanął w obronie swojego klubowego kolegi Grigorij Łaguta. - Wczoraj trenowaliśmy na trochę innym torze. W pierwszym swoim biegu przyjechałem do mety ostatni. Tor nie był taki przyczepny i mój motor nie był odpowiednio do tego przygotowany - mówił "Grisza".
Lwy zawiodły oczekiwania kibiców. Na trybunach SGP Areny zasiadło ponad 18 tysięcy kibiców, którzy wierzyli w triumf gospodarzy. Jednak od początku meczu to goście lepiej radzili sobie na SGP Arenie Częstochowa. Menedżer KantorOnline Włókniarza nie chciał tłumaczyć słabych występów swoich zawodników. - Trzeba o to zapytać Grześka Walaska i Rune Holty. Nie będę ich tłumaczył, bo najlepiej jak oni sami powiedzą. Mam mówić, że winny jest sprzęt albo zdrowie, a później będzie, że Dymek znowu pieprzy bzdury i wymyśla coś. Nie mogę tłumaczyć wszystkich siedmiu. Oceniam Włókniarz jako całość, przegraliśmy i tyle. Każdego zawodnika trzeba indywidualnie zapytać czemu pojechał słabiej - przyznał Dymek.
Częstochowianie porażką z Unibaksem Toruń nieco skomplikowali swoją sytuację. Celem klubu jest awans do fazy play-off, a zwycięstwo z Aniołami przybliżyłoby Lwy do walki o medale. W niedzielę KantorOnline Włókniarz czeka trudny mecz w Gorzowie. Nie jest wykluczone, że po słabych występach dojdzie do roszad w składzie i swoją szansę otrzyma Mirosław Jabłoński. - Wygrywamy jako zespół i przegrywamy jako zespół. Trzeba to przyjąć na klatę. Jak będziemy wszystko wygrywać, to jest szansa na play-offy. Zobaczy się jak będzie w następnym meczu. Skład będzie podany w środę i wtedy okaże się kto się w nim znajdzie - powiedział tajemniczo menedżer biało-zielonych.