Niezależnie od skandali w ostatnich latach, od wstydliwych lubuskich derbów po śmierci Lee Richardssona, od meczu Leszna z Rzeszowem, od ostatniego finału Ekstraligi, trudno obalić tezę, że wizerunek polskiego żużla się umacnia. Nie ma już dzisiaj telewizji w Polsce, która nie chciałaby speedwaya pokazywać. Powiedzieć, że duże stacje o możliwość transmitowania zawodów zażarcie walczą - byłoby nadużyciem, ale zauważyć, że każda większa telewizja chciałaby mieć w swojej ramówce element żużlowy - byłoby jedynie stwierdzeniem faktu. Eurosport do niedawna speedwayem nie był specjalnie zainteresowany, dzisiaj mocno angażuje się w Indywidualne Mistrzostwa Europy, a od przyszłego sezonu chce mieć w swoim głównym kanale znacznie więcej żużla, i z dobrego źródła wiem, że będzie miał.
W Eurosporcie mają kalkulatory, liznęli trochę ekonomii i inwestują w to co się opłaca. Skoro chcą pokazywać jeszcze więcej speedwaya, to znaczy, że przygoda z SEC zakończyła się pełnym sukcesem i słupki oglądalności dotarły do odpowiednich kresek. Poza tym Eurosport jest świetnym narzędziem promocji. Jeszcze kilka lat temu dla przeciętnego Polaka snooker, był równie egzotyczny jak dla przeciętnego Egipcjanina żużel. Dzisiaj, dzięki regularnym transmisjom w Eurosporcie, coraz więcej Kowalskich i Nowaków wie kto to jest Ronnie O’Sullivan i po co tak tym kijem wymachuje, a niedługo będą wiedzieli dlaczego Hampel wykrzywiając kierownicę w prawo, jedzie w lewo.
Polsat też z żużla nie rezygnuje, pokazuje mecze angielskiej Elite League, a coraz częściej słychać, że chce się związać także z polską I ligą. NC+ speedway w ogóle traktuje priorytetowo, a telewizja publiczna, choć chwilowo na aucie, z pewnością z warkotu silników też za szybko nie zrezygnuje. Nigdy jeszcze nie było tyle żużla w telewizji i takiego zainteresowania nadawców. Ze sponsorami też nie jest najgorzej. Rozmawiałem niedawno z wysoko postawionym menadżerem firmy Enea, który zapewniał, że na romansie z Ekstraligą, dostawca energii sporo zyskuje. Mimo finałowego skandalu w Zielonej Górze szefowie Enei ani przez chwilę nie pomyśleli o zerwaniu umowy sponsorskiej. Ta kończy się po sezonie 2014 i niewykluczone, że będzie przedłużona. Żużel w Polsce naprawdę się rozpędza i nie potrzebuje nawet specjalnych dopalaczy, wystarczy, że nikt mu nie będzie rzucał kłód pod nogi.
Michał Korościel - Dziennikarz Radia ZET i SportoweFakty.pl
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie nowy fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
W tym miejscu, chyba wszyscy myslimy podobnie.