Radosław Maciejewski (Menadżer Victorii Piła): Był horror i dreszczowiec, ale na szczęście zakończony happy endem. Jak to w żużlu bywa trzeba mieć szczęście - mieliśmy je na końcu, bo na początku te łańcuchy Steena Jensena, zatarty korbowód w najlepszym motorze Bartka Bietrackiego i straciliśmy przez to cenne punkty. Nie zawiedli jednak później liderzy i wykonali swoje zadanie w stu dziesięciu procentach. Słowa podziękowania dla kibiców, którzy stworzyli niesamowitą atmosferę.
Andrzej Maroszek (trener Kolejarza Opole): Prowadziliśmy ten mecz do biegów nominowanych i coś zaczęło uciekać. W sporcie trzeba też mieć trochę szczęścia, bo w końcówce to my mieliśmy problemy ze sprzętem. Taki defekt na punktowanej pozycji w czternastym biegu jest dla wszystkich zawodników bardzo demobilizujący.
Krzysztof Pecyna (Victoria Piła): Przede wszystkim dodała mi skrzydeł liczba kibiców na trybunach. Ich wsparcie, a także wsparcie mojego sponsora Piotra Stawińskiego jest nieocenione. Dzięki pomocy Piotra miałem podstawiony nowy sprzęt i jemu oraz kibicom dedykuję ten wynik. Po pierwszych biegach wspólnie z moim mechanikiem dokonałem korekt w sprzęcie i dało to pozytywny efekt.
Marcin Rempała (Kolejarz Opole): Prowadziliśmy praktycznie całe zawody, ale cóż... taki jest sport. Można powiedzieć, że to taka powtórka z zeszłego roku, gdzie też w Pile prowadziliśmy, a ostatecznie zakończyło się naszą porażką. Ze swojej postawy też mogę być średnio zadowolony, bo kompletnie nie miałem startu i wszystko nadrabiałem na trasie. Mimo wszystko były to dobre zawody, które mogły podobać się kibicom.
Bartosz Bietracki (Victoria Piła): Myślę, że moja jazda była poprawna. Na początku zawiódł sprzęt, ale później było dobrze. Seniorzy są jednak dużo bardziej doświadczeni i gubiłem się nieco w walce z nimi na trasie. Szkoda tego defektu, bo urwała się w silniku korba lub zawór, a ten sprzęt dobrze się tu spisywał. Zawsze może być lepiej i jestem przekonany, że tak będzie już w następnym meczu.