Jarosław Galewski: Pogoda długo nie rozpieszczała żużlowców i prawdzie ściganie zaczęło się dopiero w tym tygodniu. Czy z tego powodu w niedzielę możemy mieć do czynienia z zaskakującymi wynikami?
Władysław Komarnicki: To jest bardzo dobre pytanie i dziękuję, że pan o to pyta. Zawodnicy przepracowali zimę pod względem motorycznym. Są zawodowcami i uważam, że z tego powodu każdemu z nich powinno wystarczyć objechanie kilku treningów i do tego dwóch sparingów. Osobiście jestem przekonany, że w niedzielę nie powinno być w związku z tym żadnych przypadków.
Na papierze skład Stali jest znacznie gorszy niż przed rokiem i pewnie wysłuchał już pan sporo opinii, że nie będzie was w czwórce. Skąd mimo to bierze się w Gorzowie tak duży optymizm przed początkiem tegorocznych rozgrywek?
- Jeżeli wszyscy zawodnicy potraktują zawodowo swoje obowiązki, to dla mnie naprawdę powinniśmy być w pierwszej czwórce. Powiedziałem już naszemu trenerowi, że wynik tego zespołu będzie zależeć w dużej mierze od determinacji poszczególnych zawodników. To musi być monolit. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Wtedy jestem spokojny o końcowy wynik.
Macie jedną dziurę w składzie na pozycji piątego seniora. Zdecydowaliście się w tym przypadku na żużlowców, którzy albo dawno w Ekstralidze nie jeździli, albo sobie w niej nie radzili. Któryś z nich w pana odczuciu ma rzeczywiście szansę, żeby być wartościowym ogniwem drużyny?
- Jest taki człowiek, który nazywa się Paweł Hlib. Wszyscy doskonale znają historię tego chłopaka. Jeśli on spojrzy rano w lustro i powie sobie, że pan Bóg dał mu wielki talent, a on teraz dołoży do tego trochę rozumu, to możemy mieć naprawdę ciekawego żużlowca, który na naszym torze będzie w stanie zdobywać w granicach 7-8 punktów. To wielki, niespełniony talent. Ma dwójkę dzieci i jako ojciec musi zarabiać pieniądze dla rodziny. Liczę po cichu, że to on będzie tym, który zaskoczy. Gorzów może mu we wszystkim bardzo pomóc.
Żużlowcy z KSM 2,50 to nie jedyna zagadka. Jest nią też postawa Tomasza Gapińskiego, dla którego to druga szansa w Gorzowie. Dla niego też widzi pan jakąś alternatywę?
- Pamiętam moją rozmowę z Michaelem Jepsenem Jensenem i jego ojcem na temat naszego zespołu. Zgodnie stwierdziliśmy, że jest tu dobry, techniczny tor i znakomita atmosfera. On został mistrzem świata juniorów. Tomasz Gollob w naszych barwach zdobył złoty medal. Teraz obserwuję uważnie Linusa Sundstroema i uważam, że to niezły talent. Po cichu liczę, że powalczy ostro o miejsce w składzie z Gapińskim. W tym przypadku nie ma pewności, że ktoś na sto procent będzie w składzie. Sundstroem naprawdę zaczyna sygnalizować, że nie jest gorszy do Gapińskiego.
Dla was to trudny rok także pod względem finansowym. Jaki macie plan, żeby Stal Gorzów wyszła w stu procentach na prostą?
- Wszyscy mają kłopoty, ale już nie wszyscy o nich mówią. Jestem głęboko przekonany, że bardzo szybko wyjdziemy na prostą. Nasz klub jest bardzo rozpoznawalną marką. Nasze kłopoty wynikają z problemów finansowych w firmach. Obecnie tnie się wydatki i zaczyna się od pieniądza marketingowego. Tak niestety jest, ale wierzę, że sobie poradzimy.
Takich problemów nie mają jednak w Zielonej Górze. Nie boi się pan trochę, że będziecie na kolanach po tegorocznej rywalizacji w derbach?
- Uważam, że u siebie z nimi wygramy. Na wyjeździe będziemy robić, co w naszej mocy i walczyć. Wszystko po to, żeby punkt bonusowy był po naszej stronie. Jestem naprawdę dużym optymistą, bo nie mam powodu, żeby nim nie być.
Typował pan w tym roku finał Toruń - Zielona Góra. Unibax poradzi sobie nawet bez Ryana Sullivana?
- Bez Sullivana nie są już takim faworytem jak wcześniej. Teraz ich potencjał oceniam jako bardzo zbliżony do tego, którym dysponuje Stelmet Falubaz Zielona Góra. Jestem przekonany, że walka będzie znakomita. Uważam, że pan KSM załatwi nam wiele naprawdę ciekawych widowisk.
Zanim rozpoczęły się pierwsze treningi i sparingi wiele zamieszania towarzyszyło ofercie platformy NC+ dla kibiców żużla. Ten temat wzbudził naprawdę sporo kontrowersji.
- To jest wielki wstyd. Mamy XXI wiek i powiem szczerze, że nie rozumiem takiego chaosu w przypadku tak znanej platformy. Na miejscu właściciela przewietrzyłbym bardzo mocno kierownictwo. To jest naprawdę wielkie nieporozumienie, przecież było sporo czasu, żeby odpowiednio przygotować ofertę. Mamy teraz niepotrzebną improwizację. Ludzie wydzwaniają i nadal nie wiedzą, o co chodzi.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!