GTŻ Grudziądz wygrał z zespołem Lubelskiego Węgla KMŻ 49:40. Pomimo porażki powody do zadowolenia miał Dawid Stachyra, który w sześciu biegach zgromadził 13 punktów oraz bonus. - Jestem zadowolony. Od początku udało mi się trafić z przełożeniami, chociaż ten tor szybko się zmieniał i trzeba było robić w każdym biegu jakieś zmiany, przynajmniej jeżeli chodzi o mnie. Wszystko dobrze odczytywałem i mogłem zdobyć jeszcze ze dwa punkty więcej, gdzie w jednym z biegów czysto walczyłem po trasie z Peterem Ljungiem. Szwed był szybszy i tak się bieg ułożył, że nie byłem w stanie wyłuskać mu tych punktów, ale jestem i tak zadowolony - powiedział Stachyra, który dodał, że jest bardzo zadowolony, ze zdobycia przez jego drużynę punktu bonusowego - W pewnym momencie byliśmy już daleko od tego punktu bonusowego, ale udało się i cieszymy się, jak ze zwycięstwa - oznajmił.
Dzięki temu, że Lubelski Węgiel KMŻ zajął drugie miejsce w tabeli, pierwszy mecz rundy finałowej rozegra również w Grudziądzu, co jest bez wątpienia atutem podopiecznych trenera Wardzały. - Na pewno jest to atut, ale grudziądzanie też będą bogatsi o doświadczenia. Poza tym mecz meczowi nie jest równy. Dzisiaj tor był taki, natomiast w następnym meczu, pogoda się zmieni i będzie zupełnie inny tor. Przed meczem siąpił deszczyk i nie wiadomo na ile on pomieszał gospodarzom, chociaż nie ma ich za co winić, bo mecz wygrali i nie ma się co przyczepić, z tym, że my byliśmy lepsi w dwumeczu - podsumował "Davidoff".
Czołowy zawodnik klubu z Lublina, przyznał, że przed rundą finałową nie planuje specjalnych przygotowań, jednak wszystkie swoje silniki oddaje do serwisu. - Myślę, że nie planuje specjalnych przygotowań. W środę jadę na półfinał Mistrzostw Polski Par Klubowych do Krosna. Wysyłam wszystkie silniki do remontu, żeby na fazę play-off były jeszcze sprawniejsze i to wszystko. Jedziemy jak do tej pory - zakończył syn Janusza Stachyry.