Młody leszczynianin wyleczył już kontuzję, która na jakiś czas odsunęła go od występów na żużlowych torach. Adamczewski w meczu przeciwko torunianom zdobył jedynie jeden punkt oraz bonus. Warto jednak zaznaczyć, że w swoim pierwszym starcie wiózł, wraz z Tobiaszem Musielakiem podwójne zwycięstwo, które jednak odebrał mu upadek.
Leszczyński junior nie potrafi podać przyczyn swojej słabszej dyspozycji. - Występu przeciwko Unibaxowi nie mogę zaliczyć do udanych. Sam nie wiem do końca co się stało. Motocykl spisywał się nie tak, jak powinien. Trochę źle dopasowałem sprzęt do toru. Motor zamiast jechać trochę się stawiał. Na samym początku przegrałem start, a potem postawiło mnie w łuku. Jestem natomiast bardzo zadowolony z wyniku całej drużyny. Dobrze, że wypracowaliśmy sobie taką przewagę, bo w Toruniu z pewnością będzie ciężko. Mamy duży zapas, więc wszystko powinno się dla nas dobrze ułożyć.
Kamil Adamczewski zaznacza, że podczas treningów nie miał problemów z jazdą na wymagającym torze Byków. - Szczerze mówiąc jeździliśmy na takim torze na treningu i radziłem sobie doskonale. Może dlatego występ nie do końca mi się udał, bo po pracach na torze przed meczem nawierzchnia zrobiła się zupełnie inna, a ja nie zmieniłem ustawień maszyny. To pewnie przyczyniło się też do mojego upadku, a dalej już wszystko potoczyło się nie tak jak powinno.
Podopieczny trenera Romana Jankowskiego zapowiada walkę o wejście do finału rozgrywek o drużynowe mistrzostwo Polski. - Ta zaliczka nam będzie bardzo potrzebna. Torunianie z pewnością postawią nam twarde warunki. Póki co cieszymy się z wyniku i liczby punktów, jakie udało nam się dowieźć do mety. W niedzielę jedziemy walczyć do Torunia.
Kamil Adamczewski zapowiada walkę w Toruniu