Kolejarza problemy z Barkerem

Postawa Benjamina Barkera po raz kolejny daje się we znaki działaczom Kolejarza Opole. Niestety, w negatywnym tego słowa znaczeniu. Anglik od dłuższego czasu nie pała chęcią startów w opolskim klubie i daje tego wyraz swoim zachowaniem za każdym razem, gdy kontaktują się z nim włodarze Kolejarza. - Nie rezygnuję z tego zawodnika. Cały czas w niego wierzę - podkreśla szkoleniowiec zespołu, Andrzej Maroszek.

Opera mydlana związana z Barkerem zaczęła się już rok temu. Opolscy działacze jeszcze w trakcie sezonu na skutek problemów kadrowych sięgnęli po przebojowego i filigranowego zawodnika. Ten ruch szybko okazał się strzałem w dziesiątkę. 23-latek na początku oczarował kibiców swoją jazdą i z miejsca wyrósł na lidera Kolejarza. - W ubiegłym roku pokazał się z jak najlepszej strony. Szybko zadomowił się w zespole i stał się jego liderem. W każdym meczu gwarantował dwucyfrowe zdobycze punktowe - wspomina szkoleniowiec Andrzej Maroszek. Jego starty w Kolejarzu nie trwały jednak długo, Anglik wystąpił raptem w czterech spotkaniach. Jego ostatnim występem był pojedynek na własnym torze z KSM-em Krosno, w którym wykręcił wraz z bonusami piętnaście punktów.

Prezes Jerzy Drozd był wielkim orędownikiem przedłużenia umowy z Brytyjczykiem nawet pomimo niechlubnych doświadczeń z zeszłego roku. Obdarzył 23-latka kredytem zaufania i kontrakt został przedłużony, ale historia zatoczyła koło i problemy wróciły, niczym bumerang. Barker pojawił się w Opolu już na poprzedzającym rozgrywki ligowe Turnieju Jerzy Szczakiel zaprasza. W nim jednak nie wystąpił, a na przeszkodzie stanęły problemy licencyjne. Szybko zostało to jednak uregulowane i w pierwszym meczu na własnym torze z Stokłosą Polonią Piła Barker mógł już pojechać. Anglik spisał się przeciętnie (zdobył osiem punktów dop.red), ale wedle powiedzenia, że zwycięskiego składu się nie zmienia miał otrzymać szansę na rehabilitację w kolejnych meczach. Na spotkaniu z pilskim zespołem zakończyła się jednak póki co przygoda Anglika z opolskim klubem.

Zobaczymy jeszcze Bena Barkera w opolskim zespole?

23-latek był przewidziany do startu w meczach z Kolejarzem Rawicz i Lubelskim Węglem, ale w żadnym z tych meczy nie zobaczyliśmy go w opolskich barwach. Absencję w meczu z "Koziołkami" zawodnik tłumaczył problemami zdrowotnymi. Co ciekawe, uraz ręki nie przeszkodził mu jednak w startach w rodzimej Elite League, gdzie wspierał Birmingham Brummies. Czarę goryczy przelała jednak sytuacja przed ostatnim pojedynkiem z Lubawą Litex Ostrów Wielkopolski. Przez cały tydzień Barker zwlekał z decyzją o ewentualnym przybyciu do Opola, a w piątek w ogóle nie odbierał telefonu. - Sprawa Barkera jest cały czas otwarta. Ten zawodnik jest jednak mało zdyscyplinowany. Przyznam szczerzę, że nie wiem o co mu tak na prawdę chodzi. Nie jesteśmy mu dłużni żadnych pieniędzy, a jeśli już mowa o pieniądzach, to być może on jest nam coś winien. Nie my zawiniliśmy w tej sytuacji - podkreśla Maroszek. - On nie jest logistycznie przygotowany do startów w naszym kraju. Większą uwagę przykuwa do startów w Anglii, gdzie jego drużyna rozgrywa mecze w poniedziałki, piątki i czasem soboty. Dodatkowo cały sprzęt trzyma w Anglii i nie jest w stanie dojechać do nas na czas..

Opolanie cały czas liczą się w walce o miejsce premiowane awansem do I ligi. Maroszek mając w perspektywie kolejne spotkania nie skreśla jeszcze krnąbrnego Anglika i liczy, że pójdzie on po rozum do głowy. - Jeżeli rozwiąże wszystkie sprawy logistyczne, to nie widzę przeszkód. Za wzór postawiłbym w tych sprawach Travisa McGovana, który samochód i sprzęt trzyma w Opolu. Bez względu na to, czy znajduje się w Anglii i Szwecji wsiada tylko w samolot i melduje się u nas. Barkerowi tego brakuje. Cały czas mam nadzieję, że się obudzi. Wszystko tak na prawdę zaczęło się w momencie, gdy zakończył współpracę z Marvinem Coxem, który był jego mentorem i dbał o jego sprzęt i wizerunek. Gdy odszedł wszystko się posypało. Aczkolwiek nie rezygnujemy wciąż z niego. Cały czas w niego wierzę - kończy Andrzej Maroszek.

Komentarze (0)