Thomas H. Jonasson: W żużlu chodzi tak naprawdę o pieprzoną pracę na torze

Thomas H. Jonasson prezentuje coraz lepszą i równiejszą formę. W weekend pojechał dobrze zarówno w turnieju Grand Prix, który był dla niego debiutem w stawce najlepszych żużlowców globu, jak i w meczu Lotosu Wybrzeża Gdańsk.

Thomas H. Jonasson wiele razy wypowiadał się na łamach portalu SportoweFakty.pl, jednak jeszcze nigdy jako zawodnik cyklu Grand Prix. Po sobotnim debiucie można go już tak nazwać. Jak się z tym czuje sam Szwed? - Całkiem nieźle, to mi się podoba - zaśmiał się Jonasson. - Było tam wiele biegów, ale mogę powiedzieć, że to była bardzo fajna zabawa. Mogłem pojeździć i zmierzyć się z innymi zawodnikami. Jestem jednak trochę zawiedziony, że zabrakło mi punktu do półfinału. Przegrałem o 20 centymetrów z Tomaszem Gollobem, miałem też upadek. Taki jest jednak żużel - powiedział zawodnik.

Przez wiele lat Jonasson był nadzieją szwedzkiego żużla. Czy po pierwszym starcie w Grand Prix te nadzieje przeradzają się w realną szansę na zaistnienie w światowym speedwayu? - Absolutnie tak! W tym tygodniu będę miał najważniejszy start w tym sezonie. W Vojens powalczę o awans do przyszłorocznego cyklu Grand Prix i jest to bardzo ważne dla mnie. Patrzę jednak na to z optymizmem - przyznał Szwed w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

W niedzielę zarówno tego zawodnika, jak i cały zespół Lotosu Wybrzeża czeka ważny mecz w Gnieźnie. W pierwszym spotkaniu tych zespołów rozegranym w Wielkopolsce, Jonasson nie pokazał się z najlepszej strony i pojechał zdecydowanie poniżej oczekiwań kibiców. - Wiem już więcej o tym torze, co robić z motorami. Będzie dużo lepiej, jestem przekonany w stu procentach. Ile punktów chciałbym zdobyć w tym spotkaniu? Tyle, co w meczu z Lokomotivem Daugavpils. Trzeba stawiać sobie wysoko poprzeczkę, aby się rozwijać - przyznał ambitny żużlowiec.

Zawodnik gdańskiego klubu po słabszym początku sezonu, jeździ coraz lepiej. Prezentuje jazdę nie tylko efektywną, ale również efektowną. Pokazał to w niedzielę podczas meczu z Daugavpils, gdzie w jednym z biegów wraz z Magnusem Zetterstroemem z wyniku 2:4, gdańszczanie dzięki walce na torze wygrali 5:1. - W żużlu chodzi tak naprawdę o pieprzoną pracę na torze. Musisz pracować na motorze, czuć go i jeśli spełniasz te warunki, to możesz przegonić prawie każdego zawodnika. Mam bardzo dobrych mechaników i też mi pomagają - zdradził sekret Jonasson, który żartobliwie przez niektórych kolegów ze swojej drużyny nazywany był w parkingu Pussy. Wygląda na to, że już nie mają oni podstaw do tego, aby ciągle tak na niego mówić. - Zapraszam każdego do mówienia na mnie tak, jak mu się podoba - zakończył nie mogący się powstrzymać od śmiechu Thomas Hjelm Jonasson.


Thomas H. Jonasson nie dał w niedzielę poszaleć Maksimowi Bogdanowowi

Źródło artykułu: