Przemysław Pawlicki w sobotę występował w półfinale IMŚJ w Krsko, gdzie zajął dopiero jedenastą lokatę i nie awansował do finału. W niedzielnym spotkaniu w Gorzowie Wielkopolskim zaprezentował się bardzo dobrze i jak sam przyznaje, wierzy, że to była rehabilitacja za sobotni turniej - Oceniam swój dzisiejszy występ jako dobry, myślę, że dzisiaj się zrehabilitowałem za wczorajszy półfinał w Krsko - zaznacza Pawlicki. - Szkoda tej jednej taśmy. Troszkę mnie Andreas podpuścił i niestety wjechałem w taśmę - dodaje zawodnik "żółto-niebieskich" o jedynym biegu, w którym nie zdobył punktu.
Rywale z Bydgoszczy w niedzielnym pojedynki nie stawiali zbyt dużego oporu drużynie gorzowskiej, a jednak ze strony gospodarzy nie było odpuszczania od samego początku do końca zawodów - Podchodziliśmy do tego spotkania jakbyśmy jechali z najmocniejszym rywalem. Do każdego meczu podchodzimy tak samo, z każdym rywalem trzeba się liczyć. Przykładem jest również wczorajszy półfinał IMŚJ, gdzie młodzi zawodnicy pokazali, że nazwiska nie jadą. Nie można patrzeć na nazwiska, trzeba przykładać się do każdego meczu. Dzisiaj Bydgoszcz nie mogła się spasować, wygraliśmy i to jest najważniejsze - mówi Pawlicki.
Sobotni półfinał nie wyszedł zbyt dobrze młodemu wychowankowi leszczyńskich "Byków". Czy powodem było nie przygotowanie się przez Przemka do tych zawodów czy widzi on inny powód? - Nowe tłumiki są dla nas zagadką. Na razie nie możemy tego rozgryźć. Przez to zatarły mi się dwa silniki. Nie powinni w ogóle tego wprowadzać, to nie jest żużel, to tak jakbyśmy jechali na motorynkach. Ten sport się zmieni jak te tłumiki wejdą w życie - zaznacza.
Przemysław Pawlicki znalazł się również w kadrze trenera Marka Cieślaka na półfinał Drużynowego Pucharu Świata, który odbędzie się na stadionie im. Edwarda Jancarza w Gorzowie. Czy Pawlicki jest zaskoczony tym powołaniem? - Ja daję z siebie wszystko na wszystkich meczach. W miarę mi one wychodzą, wiem, że mogą być jeszcze lepsze. Trener wybrał dwóch juniorów, Maćka Janowskiego i mnie. Wiadomo, że lekkie zaskoczenie jest, ponieważ znaleźć się w kadrze seniorów to jest zaszczyt dla juniora. Mogę jedynie podziękować trenerowi, że uwierzył we mnie i przeprosić za sobotnie zawody. Nie spasowałem się, wszystkie starty przegrywałem, dopiero w polu nadrabiałem, ale nie udało się. Trzeba jechać dalej. Trzeba się skupiać na następnych występach, na lidze, na innych zawodach indywidualnych - zakończył reprezentant "żółto-niebieskich".