Michał Mitko: W mojej głowie coś się popsuło

Pomimo braku awansu Kolejarza Opole do finału Mistrzostw Polski Par Klubowych, Michał Mitko może być zadowolony z czwartkowych eliminacji, jakie odbyły się na opolskim torze. Mitko był zdecydowanie najjaśniejszą postacią w zespole gospodarzy i zawody zakończył z dorobkiem dwunastu punktów, pozostawiając w pokonanym polu m.in. Piotra Protasiewicza oraz Rafała Dobruckiego. - Mój wynik indywidualny jest dla mnie satysfakcjonujący - mówił po zawodach.

Opolanie zawiedli oczekiwania i w czwartek zajęli dopiero piąte miejsce. Jedynym zawodnikiem, który dzielnie bronił honoru opolskiej ekipy był Michał Mitko, który wywalczył dwanaście oczek. Wychowanek RKM-u Rybnik nie ustrzegł się jednak błędów, bowiem w dwóch pierwszych wyścigach podobnie jak Adam Pawliczek, statystował na torze. - Pierwsze słabe biegi, to ewidentnie moja wina. Aż tak przyczepnego toru jeszcze tutaj nie było. Może na jakimś z pierwszych treningów. Zaskoczyło mnie to i motocykl był przez to trochę za słaby. W kolejnych biegach ustawiłem wysoko zębatki, w tym sezonie z takimi wysokimi zębatkami jeszcze nie jechałem, ale opłaciło się to - mówił po zawodach.

Mitko pozostawił po sobie niezłe wrażenie w czwartkowych zawodach, jednak w obliczu słabej dyspozycji kolegów z zespołu, na niewiele się to zdało i Kolejarz zakończył swoją przygodę z Mistrzostwami Polski Par Klubowych. 22-latek usprawiedliwia swoich kolegów. - Mój wynik indywidualny jest dla mnie satysfakcjonujący. Byliśmy w stanie uplasować się dwa miejsca wyżej. Adam Pawliczek był niedysponowany. Wiadomo, musi normalnie pracować oprócz jazdy na żużlu i był na nocnej zmianie. Myślę, że nie możemy mieć do niego pretensji. Marcin Piekarski z kolei chyba za mało umie, aby podłączyć się do zdobywania punktów. Mnie ewidentnie się udało. Coraz więcej wiem i myślę, że będzie tylko lepiej - uważa Mitko.

22-latek w czwartek prezentował się w kratkę. Po trzech pewnych zwycięstwach na zakończenie zawodów musiał uznać wyższość Krzysztofa Słabonia oraz Kamila Cieślara. Z czego wynikało to przeplatanie dobrych występów ze słabymi? - Po prostu miałem gorsze, drugie pole startowe. Nie potrafię sobie jeszcze poradzić na wyższych zębatkach. Na niższych podjeżdżasz pod taśmę, odkręcasz "łychę" i jest dobrze. Na wyższych trzeba kombinować. Tomek Gollob jest w tym mistrzem, ja się jeszcze uczę. Niewiele mi jednak brakowało. Trochę za dużo odkręciłem gazu na starcie i o pół koła przegrałem. Byłem w tej gorszej sytuacji, że jechałem z drugiego pola i nie miałem za bardzo gdzie pojechać. Musiałem ustąpić rywalom, którzy byli przede mną - wspomina.

Aura w tym sezonie wybitnie nie sprzyja zawodnikom Kolejarza Opole. Spośród siedmiu rozegranych dotychczas kolejek ligowych, opolanie odjechali dotąd zaledwie cztery pojedynki. - Nic nie możemy na to poradzić. Z pogodą nie wygramy. Możemy, co prawda napisać list do Pana Boga i się pożalić, ale nie wiem, czy to coś da. Pozostaje iść do kościoła i się pomodlić. Więcej nie da się zrobić - ubolewa rybniczanin.

Po dobrym początku sezonu w ostatnim czasie Mitko zdecydowanie obniżył swoje loty. 22-latek przyczyn takiego stanu rzeczy doszukuje we własnej psychice. Wpływ na słabszą formę zawodnika mają również ciągłe przerwy, które wybijają go z rytmu. - Mam co prawda podpisany kontrakt w Danii, ale jak widać Holsted nie jest zainteresowane moją osobą. Może jest to spowodowane tym, że nie robię jeszcze dobrych wyników na swoim podwórku. Gdyby moje wyniki były lepsze, to pewnie bym tam jeździł. Po dobrym początku sezonu przyszedł dołek. Sprzęt mam ten sam i nie mogę zwalać winy na motocykle. Ewidentnie w mojej głowie coś się popsuło. Znów, jak przez zimę mocno nad tym pracuję i staram się nastawiać tak, jak na te zawody. Mianowicie, bez respektu dla przeciwników, nie patrzeć na to, kto tam stoi po lewej, czy prawej stronie. On też jest takim samym człowiekiem, jak ja. Równie dobrze on może wygrać, jak i ja. Staram się w ten sposób nastawiać, ale to nie jest łatwe. Motocykl da się wyremontować, jeśli posiada się odpowiednie fundusze, a z głową jest niestety nieco inaczej - podkreśla Mitko.

W czerwcu podopiecznych Andrzeja Maroszka czeka prawdziwy maraton. Zespół ze stolicy polskiej piosenki w ciągu kilkunastu dni rozegra kilka niezwykle trudnych spotkań, które zadecydują o losach drużyny w tegorocznym sezonie. - Myślę, że będziemy w gazie. Uważam, że z zawodów na zawody jest pozytywnie. Jeśli Adam Pawliczek utrzyma dobra formę, bo naprawdę spisuje się nieźle, a ja ustabilizuję dyspozycję, bo zaprezentowałem się teraz z dobrej strony, to wówczas będzie dobrze. Widać, że Igor Kononow po tym jednym słabszym występie, jest mocny i posiada dobry sprzęt. Ricky Kling jest liderem drużyny i można na niego liczyć. Jeśli swoje punkty dołożą pozostali zawodnicy, to myślę, że będzie dobrze - uważa Mitko.

Tegoroczny sezon jest pierwszym dla Michała Mitki w barwach opolskiego klubu. 22-latek mimo nieco słabszej postawy w ostatnim czasie, z perspektywy czasu nie żałuję swojej decyzji i uważa, że podpisanie kontraktu w Opolu było strzałem w dziesiątkę. - Absolutnie niczego nie żałuję. Jest tu fajna ekipa, prezes i działacze również są w porządku. A do tego oprawy kibiców, które są na poziomie Ekstraligowym. Zielona Góra nie równa się z Opolem jeśli chodzi o kibiców. Jest fajnie i dzięki temu nie żałuję niczego - kończy Michał Mitko.

Komentarze (0)