W ZKS Stali Rzeszów nie spodziewali się, że absencja Pawła Przedpełskiego na pierwszych treningach na domowym obiekcie może wzbudzić takie zainteresowanie. Była ostra wymiana zdań między menedżerem drużyny a jednym z lokalnych dziennikarzy (więcej TUTAJ), zareagował na to wszystko sam żużlowiec.
Torunianin pojawił się już jednak w Rzeszowie i ma za sobą pierwsze okrążenia na Stadionie Miejskim. - Na początku treningi służą głównie do sprawdzenia sprzętu i znalezienia optymalnych linii jazdy. Dla mnie to też okazja, by się oswoić z torem, bo wcześniej nie miałem zbyt wielu okazji, by się tu ścigać. Cieszę się, że mogliśmy popracować przez ostatnie dni, a pogoda była ku temu sprzyjająca - przyznał zawodnik w rozmowie z podkarpacielive.pl.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Mrozek, Woffinden i Tungate
29-latek odniósł się także do komentarzy na swój temat, że nie jest tytanem pracy, a transfer do Rzeszowa, to niemalże zesłanie na Sybir.
- Nie wpływa to na mnie ani w sposób motywujący, ani demotywujący. Jeśli ktoś ma czas i chęć, by pisać takie rzeczy, to szczerze mu współczuję. Ja wiem, co robię, jak się przygotowuję i jakie kroki podejmować, by być lepszym zawodnikiem. Pozdrawiam autora tych słów i życzę mu wszystkiego dobrego - dodał.