Żużel. Gwiazda rewelacji ligi nie zmieni klubu?! "Nigdzie nie będzie mu lepiej"

WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki
WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki

Ryan Douglas jest objawieniem Metalkas 2. Ekstraligi. Zawodnik spisuje się rewelacyjnie w barwach #OrzechowaOsada PSŻ-u Poznań. Świetnymi występami skierował na siebie uwagę innych klubów, ale wiele wskazuje na to, że nie zmieni otoczenia.

Australijczyk jest obecnie trzecim najskuteczniejszym żużlowcem rozgrywek. Do tej pory wystartował w dziesięciu meczach i zdobył 115 punktów oraz pięć bonusów. To daje mu średnią biegopunktową 2,353. Przed sezonem 30 - latek nie miał zbyt wielu ofert. Wprawdzie był po udanym roku w barwach Kolejarza Rawicz, ale nie brakowało głosów, że PSŻ kupuje kota w worku, który może nie odnaleźć się w warunkach pierwszoligowych. Warto zresztą dodać, że w Poznaniu kontraktowali go w momencie, gdy myśleli jeszcze, że klub będzie startować na poziomie Krajowej Ligi Żużlowej.

- Wierzyłem, że Ryan Douglas będzie dobrze jechać i solidnie punktować, ale uczciwie przyznam, że nie widziałem go w TOP 3 rozgrywek. Liczyłem z jego strony na osiem, dziesięć punktów, a jest znacznie lepiej. Nie był to też zawodnik z tej najwyższej półki finansowej. Raczej z tej średniej - mówi nam prezes Jakub Kozaczyk.

Teraz wymagania Douglasa z pewnością pójdą w górę. Nie zabraknie również chętnych na jego usługi. Wiele wskazuje jednak na to, że kibice PSŻ-u mogą spać spokojnie, bo jego szanse na zatrzymanie w stolicy Wielkopolski są naprawdę duże. - Nie powiem, że na sto procent, ale myślę, że jest ponad 90 proc. szans, że z nami zostanie. Wydaje mi się, że nigdzie nie będzie mieć lepiej - zaznacza szef poznańskiego klubu.

Prezes PSŻ-u nie zamierza zresztą dokonywać rewolucji kadrowej. Drużyna w ostatnim czasie spisuje się świetnie i jest rewelacją ligi. Trzy wygrane z rzędu sprawiły, że podopieczni Adama Skórnickiego są obecnie wiceliderem Metalkas 2. Ekstraligi, a przecież przed startem rozgrywek wielu ekspertów widziało w nich murowanego kandydata do spadku. - Po sezonie usiądziemy, weźmiemy kartkę, długopis i będziemy liczyć. Wtedy zobaczymy, jaki jest budżet. Na pewno nie będziemy żyć ponad stan. Wydaje mi się jednak, że większość tego składu można by zatrzymać, bo zawodnicy świetnie jadą. Nasze ostatnie wyniki to efekt świetnej atmosfery, ciężkiej pracy i terminowych płatności. Dotrzymujemy terminów, które są na fakturach. Tydzień, może dwa i pieniądze trafiają na konta żużlowców - podsumowuje Kozaczyk.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Cook, Kvech, Baron i Majewski gośćmi Puki

Zobacz także:
Wiemy co ze zdrowiem juniora Unii
Zmarzlik ma kolejny rekord

Źródło artykułu: WP SportoweFakty