"Dzieci zostały porwane". Rozpaczliwe słowa gwiazdy polskiej ligi

Zdjęcie okładkowe artykułu: Instagram / leonmadsendk / Na zdjęciu: Leon Madsen
Instagram / leonmadsendk / Na zdjęciu: Leon Madsen
zdjęcie autora artykułu

Problemy osobiste w życiu Leona Madsena. "4 maja moje dzieci zostały porwane i przewiezione z Danii do Polski przez ich matkę" - napisał w oświadczeniu zawodnik Krono-Plast Włókniarza Częstochowa i gwiazdor PGE Ekstraligi.

Leon Madsen to jeden z najlepszych żużlowców w PGE Ekstralidze. Nie tak dawno był największym rywalem Bartosza Zmarzlika w walce o tytuł mistrza świata. Lider Krono-Plast Włókniarza Częstochowa przeżywa jednak problemy w życiu osobistym, przez które był bliski rezygnacji z jazdy w cyklu mistrzowskim Speedway Grand Prix. Ujawnił to ostatnio w WP SportoweFakty.

Duńczyk postanowił otworzyć się przed kibicami i opublikował specjalne oświadczenie, w którym wyjawił źródło swoich problemów. "4 maja dzieci Leona zostały porwane i przewiezione z Danii do Polski przez ich matkę. Przekazanie tej informacji mediom było trudną decyzją, ale mimo wszystko jest to słuszny i konieczny ruch w tej sytuacji, zarówno ze względu na moich kibiców, jak i dzieci" - czytamy w komunikacie.

Były wicemistrz świata zdradził, że od 1,5 miesiąca nie widział córek, po tym jak ich matka "nielegalnie uprowadziła je do Polski".

ZOBACZ WIDEO: Maciej Janowski: Nie da się przełożyć torów angielskich na polskie

"Moje dzieci do tej pory mieszkały i miały adres zameldowania w Danii, a po zakończeniu wspólnego związku z ich mamą Magdą, próbowała ona na różne sposoby oddzielić mnie od naszych córek. Groziła, że zabierze dzieci do Polski, aby tam żyły. Fałszywie oskarżała mnie o stosowanie przemocy względem niej i córek. Dlatego od lutego w sądzie rodzinnym w Danii toczy się sprawa w tej sprawie" - napisano w oświadczeniu duńskiego żużlowca.

Zawodnik klubu z Częstochowy podkreślił, że działania prowadzone przez duńską policję i tamtejszy sąd rodzinny nie potwierdziły "fałszywych oskarżeń Magdy".

"6 czerwca sąd rodzinny wydał wyrok tymczasowy w tej sprawie i tym orzeczeniem przyznał, że działania Magdy są nielegalne. Porywając dzieci z Danii, popełniła czyn karalny i przestępczy, który obecnie wyjaśniany jest przez władze duńskie. Jest także poszukiwana przez policję w Danii w celu wszczęcia postępowania karnego. Sąd przyznał mi także czasowo opiekę nad obojgiem dzieci, jednocześnie zawieszając matce prawo do kontaktów z nimi" - przekazano w komunikacie Madsena.

"Mogę tylko czekać, aż wymierzona zostanie sprawiedliwość i że polskie władze zastosują się do Konwencji haskiej i dokonają ekstradycji moich dzieci z powrotem do Danii, do czego są zobowiązane na mocy prawa międzynarodowego. Dlatego liczę na zrozumienie ze strony fanów, sponsorów, itd. W tym trudnym czasie nie zawsze jestem w stanie skupić się w 100 proc. na żużlu i uprawianiu sportu na najwyższym poziomie" - dodano.

Madsen ze względu na problemy w życiu osobistym zawiesił starty w reprezentacji Danii. "Jest to spowodowane tym, że główny sponsor duńskiej kadry postanowił zatrudnić Magdę w swoim polskim oddziale. Firma została poinformowana o nielegalnych i przestępczych działaniach Magdy oraz o tym, że jest ona poszukiwana przez duńską policję, co nie pociągnęło za sobą żadnych konsekwencji. Nie mogę i nie będę powiązany z firmą wspierającą Magdę, która dopuściła się takich nielegalnych i przestępczych czynów" - podsumowano w oświadczeniu żużlowca.

Leon Madsen i Magdalena Bradtke tworzyli parę przez kilka lat. Doczekali się dwóch córek - Mariki i Manueli. Obecnie żużlowiec żyje w związku z Louise Holmbjerg Jensen.

Magda Bradtke w mediach społecznościowych opublikowała swoje stanowisko związane z oświadczeniem Leona Madsena. Poniżej prezentujemy jego treść.

"Chciałam uchronić siebie i dzieci przed przemocą. Zawsze uważałam, żeby sprawy prywatne zostały sprawami prywatnymi. Natomiast nie mogę pozostać obojętna po przeczytaniu oświadczenia byłego partnera w którym bezpodstawnie mnie oskarżą.

Z przykrością informuję, że jeszcze dzisiaj światło dzienne ujrzy cała prawda.

Miałam nadzieję, że nie będę musiała nigdy o tym publicznie mówić dla dobra swojego i przede wszystkim dla dobra dziewczynek."

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także: - Dudek narobił sobie problemów. Ważne wydarzenie przełożone przez słabą formę? - Quo vadis, Woffindenie? Wyzwanie dla psychologa sportowego

Źródło artykułu: WP SportoweFakty