Krzysztof Buczkowski jest w tym sezonie jedną z czołowych postaci 1. Ligi Żużlowej. Doświadczony zawodnik w szesnastu spotkaniach wystartował w 78 wyścigach, z których 36 wygrał. 176 punktów i trzynaście bonusów na jego koncie daje mu średnią biegową 2,423 i co za tym idzie, trzecie miejsce w ligowych statystykach.
Wydawałoby się, że po tak dobrym sezonie będzie jednym z kandydatów do tego, by w przyszłym roku ścigać się w PGE Ekstralidze. W rozmowie z WP SportoweFakty przyznał, że dostał sygnał od Enea Falubazu, że może być potrzebny (więcej TUTAJ).
Nie jest jednak powiedziane, że w zespole z Grodu Bachusa zostanie. - Dużo się o tym mówi, a w sumie, to co ja mogę powiedzieć. Jestem wszędzie pomijany, więc nie wiem, jak to będzie. Jestem umówiony na rozmowę, a co z tego wyniknie, to zobaczymy. Koncentruję się na ostatnich meczach - powiedział w rozmowie z portalem wzielonej.pl.
Najbliższe dwa tygodnie będą bardzo ważne w kontekście giełdy transferowej na zapleczu najlepszej ligi świata, o której piszemy TUTAJ. Z naszych informacji wynika, że Buczkowski jest na liście życzeń m.in. Cellfast Wilków Krosno i Arged Malesy Ostrów. - Rozmawiałem z jednym prezesem - przyznał otwarcie Buczkowski.
37-latek nie ukrywa jednak, że jego ambicje na przyszły sezon sięgają PGE Ekstraligi. - Zawodników jest sporo i każdy chce jechać w PGE Ekstralidze, ja również. Czy będzie mi dane? Zobaczymy - skomentował.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Krużyński, Lidsey i Dowhan
Czytaj także:
Jest mistrzem świata i mówi, że wciąż się uczy żużla
Zawodnik Tauron Włókniarza bezradnie rozkłada ręce po meczu z Motorem