[tag=21204]
Piotr Pawlicki[/tag] przez lata był uznawany za jednego z najzdolniejszych zawodników młodego pokolenia. Na początku jego kariera rozwijała się wręcz wzorcowo, gdyż leszczynianin osiągał sukcesy praktycznie we wszystkich rozgrywkach i turniejach, w których brał udział.
W ostatnich sezonach mówi się jednak, że były indywidualny mistrz świata juniorów popadł w pewną stagnację i nie potrafi wejść na wyższy poziom. Argumentem za tym mogą być chociażby jego średnie biegowe w PGE Ekstralidze oraz brak stałego miejsca w cyklu Speedway Grand Prix.
Teraz jednak pojawiła się szansa na awans do niego, ponieważ 28-latek wystąpi w GP Challenge w Gislaved. W stawce znalazło się kilku mocnych przeciwników, w tym m.in. Jason Doyle i Martin Vaculik. Mimo wszystko spora część zawodników z listy najprawdopodobniej nie powinna włączyć się do walki o najlepszą trójkę. To może być dobry znak dla Pawlickiego. Dodatkowo, jeśli Australijczyk oraz Słowak wywalczą promocję i jednocześnie utrzymają się w GP, to miejsce przejdzie na kolejnych zawodników z eliminacji.
ZOBACZ WIDEO: Lebiediew nie zajmuje się wyłącznie żużlem. Jego prywatny biznes mierzy się z kryzysem
Pawlicki w trakcie magazynu PGE Ekstraligi zaskoczył swoją wypowiedzią, dając do zrozumienia, że jazda w Grand Prix 2024 nie jest dla niego priorytetem. Zaznaczył, że stając pod taśmą, zawsze chce dawać z siebie wszystko, ale nie nakłada na siebie presji. Ma on również świadomość, że w Szwecji będzie startował z niedoleczoną kontuzją. Dlatego, przy zbyt trudnym i dziurawym torze, będzie w stanie się wycofać z zawodów, aby przyjechać na ćwierćfinał PGE Ekstraligi i pomóc Betard Sparcie Wrocław w awansie.
- Przede wszystkim skupiam się na tym, żeby w tym roku zakończyć sezon z jak najlepszym rezultatem w polskiej lidze. Możliwe, że do tych eliminacji mam takie trochę luźniejsze podejście. Jadę tam, lecz będzie, co będzie. Nie wiem do końca, czy czuję się na tyle mocnym zawodnikiem, by być gotowym do awansu. Byłem już w GP i wiem, co taki cykl potrafi zrobić u zawodnika w głowie, gdy jeździ się z tyłu - powiedział w programie WP SportoweFakty.
Takie słowa reprezentanta wrocławskiego klubu mogą zadziwiać, gdyż wcześniej nie raz mówił, że jazda o tytuł mistrza świata jest jego marzeniem. W trakcie rozmowy z Mateuszem Puką przyznał, że wywalczenie awansu do mistrzowskiego cyklu nie jest jednoznaczne z występami w Speedway Grand Prix i jeśli będzie miał możliwość wycofania się z niego, to poważnie przemyśli taką opcję.
- Liczyłem na to, że po wielu zmianach i dograniu sobie niektórych rzeczy na sto procent, ten rok będzie równiejszy. Natomiast ta średnia w lidze mnie nie zadowala. Nawet w meczu w Lesznie do super jeszcze dużo brakowało. Chciałbym ustabilizować formę i wtedy pomyślę o realnym planie w Grand Prix, według którego będą w stanie skutecznie rywalizować, a nie jeździć z tyłu, ponieważ to mi nie jest potrzebne - podsumował Piotr Pawlicki.
Czytaj także:
- Żużel. Półtora okrążenia: Co robi PZM z pieniędzmi z kar? Czas grać w otwarte karty [FELIETON]
- Nie poddał się badaniu antydopingowemu. Zawodnik z polskiej ligi srogo ukarany