Bartosz Zmarzlik na niedzielny mecz w Toruniu przyjechał prosto z łotewskiej Rygi, gdzie dzień wcześniej rywalizował o punkty w kolejnej rundzie Indywidualnych Mistrzostw Świata i okazał się być najlepszy na obiekcie, który Polakom wyjątkowo służy i często tam wygrywają.
Dużo czasu na celebrację nie było, bo niespełna 24 godziny później miał już kolejne bardzo ważne dla siebie zawody. Tym razem drużynowe w ramach ćwierćfinału PGE Ekstraligi.
- Myślę, że weekend był pozytywny i należy się z tego cieszyć. To były ciężkie dwa dni, bo niespełna dwie doby, a mnóstwo jazdy na motocyklu. Dużo biegów powtórzonych w Grand Prix, do tego trening przed, teraz próba toru i pięć biegów, więc przez te dwa dni odjechałem sporo. Należy się jednak cieszyć, bo z dobrym skutkiem - powiedział Bartosz Zmarzlik w rozmowie ze speedwayekstraliga.pl.
ZOBACZ WIDEO: Jacek Gajewski mówi o błędzie Apatora. Tej osoby brakuje w klubie?
Dla Platinum Motoru Lublin faza play-off jest znacznie trudniejsza niż runda zasadnicza. To przede wszystkim dlatego, że w kluczowym momencie sezonu stracili Jacka Holdera. I o ile w pierwszym etapie rozgrywek jedna, czy dwie porażki nie miałyby dużego znaczenia, tak tutaj liczy się każdy z trzydziestu wyścigów.
- Musieliśmy się spiąć i pojechać jak najlepszy mecz. Każde zawody są ważne. Jedziemy w play-off, każdy chce wygrać i nie ma już "miękkiej gry". Do tego był duży upał. O tej godzinie, jak ta, też rzadko się jeździ. To jednak też jest fajne i nowe doświadczenie - dodał mistrz świata.
Zawodnik odniósł się także do wydarzeń podczas Grand Prix Łotwy w Rydze. Turniej w ramach FIM Speedway Grand Prix był festiwalem upadków, a jeden z nich skończył się kontuzją Andersa Thomsena. Najlepszy jeździec globu nie ukrywa, że owal, który zadebiutował na mapie mistrzostw świata sprawiał im problemy.
- Racja, ale wiele razy na Grand Prix mamy takie tory. Rozmawiamy z osobami, które tym zarządzają i oni chcą takie robić, aby wyklarować, kto radzi sobie najlepiej. Tor w Toruniu również był trudny. Nie był zły, tylko wymagający i to było fajne, bo było to coś innego - skomentował.
Czytaj także:
- Wrócił na tor po ponad 10 latach i odnowił licencję. W sobotę pojechał w meczu ligowym
- Ma 23 lata i ogromne problemy z płynną jazdą. Trener tłumaczy jego zakontraktowanie