Trzykrotny mistrz świata w tym sezonie w Europie nie miał jeszcze wiele okazji do pokazania swoich umiejętności, a trzecie miejsce podczas niedzielnych IM Słowacji, też nie robi gigantycznego wrażenia. Brytyjczyk przegrał z Martinem Vaculikiem i Vaclavem Milikiem, a lepszy okazał się od Andrzeja Lebiediewa czy Patricka Hansena.
To nie rozwiało wszystkich wątpliwości kibiców dotyczących formy Taia Woffindena. Dużo bardziej spokojniejsi są sami przedstawiciele Betard Sparty Wrocław, którzy monitorowali jego przygotowania zimą, a także przyglądali się jego treningom na Stadionie Olimpijskim.
- Jeśli ktoś martwi się już teraz o jego przygotowanie do sezonu, czy formę w kluczowych momentach nadchodzących rozgrywek, to naprawdę nie musi, bo to profesjonalista w każdym calu. Oczywiście, że na samym końcu wszystko zweryfikują mecze ligowe i wtedy poznamy odpowiedź na pytanie, w jakiej dyspozycji jest każdy zawodnik. Gdybym miał oceniać to już teraz, to spałbym zupełnie spokojnie - mówi Jakub Król, dyrektor sportowy WTS.
ZOBACZ WIDEO: Były minister o powrocie Rosjan: Będę oklaskiwał wszystkich po równo
Nie do końca wiadomo, czy większy niepokój budzi fakt słabych ostatnich sezonów Brytyjczyka, czy tego, co dzieje się w jego mediach społecznościowych. Żużlowiec regularnie informuje tam fanów o swoich coraz to nowych pasjach, które nie są związane ze sportem. W przeciwieństwie do innych zawodników nie chwali się treningami w terenie, jazdą na motocyklu crossowym, a więcej czasu poświęca muzyce czy spadochroniarstwu.
- Nie do końca mogę zgodzić się opiniami, że jakieś dodatkowe aktywności wybijają z żużlowego rytmu Woffindena. Wielu zawodników po prostu nie dzieli się za pośrednictwem social mediów tym, co robi w wolnym czasie, poza torem i obowiązkami wynikającymi z bycia zawodowym żużlowcem. I ich się nie rozlicza, bo nie wiemy jak spędzają czas wolny. Woffinden ma inną naturę, ale przecież w czasach, gdy sięgał po tytuły mistrza świata też wyróżniał się spośród innych zawodników swoją aktywnością - dodaje Król.
Wrocławianie przyznają, że ich zaskoczyła z kolei tegoroczna motywacja ich lidera, który od pierwszego treningu spędzał najwięcej czasu na torze i bardzo sumiennie testował sprzęt.
- W związku z tym może jest wręcz odwrotnie. To, co Woffinden robi poza torem dostarcza mu energii na mecze, pozwala optymalnie przygotować się mentalnie do zawodów. Zakładam, że może tak być. Dla przykładu, czy menedżer pracujący w wielkiej korporacji, obracający ogromnymi pieniędzmi, staje się gorszy w swoim fachu, bo lubi w wolnym czasie skakać na spadochronie, grać na perkusji czy spotykać się z kumplami na paintballu? Chyba nie - dodaje pracownik Sparty.
Czytaj więcej:
1. kolejka sezonu przełożona?!
Gorzkie słowa Komarnickiego o Stali