Żużel. Niespełniony polski talent wraca w nowej roli. "Wierzę, że razem osiągniemy sukces"

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Jakub Miśkowiak
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Jakub Miśkowiak

Zgodnie z zapowiedziami, Marcel Kajzer wrócił do czarnego sportu. Początkowo rawiczanin planował pracę w roli trenera, ale ostatecznie będzie mechanikiem. I to u byłego mistrza świata juniorów.

Marcel Kajzer sport żużlowy uprawiał od 2006 roku. Od początku swojej kariery uchodził za wielki talent, a opinie te udowadniał na torze. Jako młokos był w stanie przywozić za plecami wschodzącą gwiazdę światowego speedwaya, Emila Sajfutdinowa.

Kariera rawiczanina rozwijała się przeciętnie. Jako junior nie narzekał na brak zainteresowania, ale nie mógł się przebić do krajowej czołówki wśród zawodników do 21. roku życia.

Po czternastu latach jazdy w lewo podjął decyzję o zakończeniu sportowej kariery. Wielu uważa go za niespełniony talent. Na pewno był w stanie osiągnąć więcej, gdyby tylko miał ku temu lepsze możliwości.

ZOBACZ WIDEO: Maksym Drabik: Nie wiem, jaki stan emocjonalny będzie mi towarzyszył przy pierwszych meczach

W rozmowie z Radiem Elka wyznał, że nie zarobił na tym sporcie nic. Ale jeździł, bo to kochał i nie wyobrażał sobie życia bez speedwaya.

W październiku ubiegłego roku Kajzer w wywiadzie z WP SportoweFakty przyznał otwarcie, że ciągnie go ponownie do żużla. Chciał wrócić, ale nie w roli zawodnika, lecz trenera. Jego atutem był fakt, że sam jeszcze niedawno jeździł, więc miałby lepszą wiedzę na temat sprzętu od innych szkoleniowców.

- Chęć powrotu do żużla pojawiła się już w ubiegłym sezonie, kiedy to przystąpiłem do kursu na instruktora sportu żużlowego. Myślałem wówczas o pracy w charakterze trenera młodzieży, jak np. PitBike oraz klasa 250cc. Był plan, by podpisać umowę w PSŻ-cie Poznań, ale okazało się, że nie ma budżetu na rozpoczęcie działalności szkółki. Skoro już była chęć pracy w żużlu, to cierpliwie czekałem na inne możliwości - przyznał nam Kajzer.

Rawiczanin na brak zainteresowania narzekać nie mógł. - Pojawiały się oferty pracy w roli mechanika. Dzwoniło wielu zawodników. Jednego dnia pojawiły się dwie propozycje - od p. Sławomira Knopa z Metalika Recycling Kolejarza Rawicz i od Roberta Miśkowiaka, by pracować u jego chrześniaka, Jakuba - dodał nasz rozmówca.

I to właśnie ostatecznie do teamu Jakuba Miśkowiaka, zawodnika Włókniarza Częstochowa, dołączył Kajzer. Tym samym 33-latek zadebiutuje w tym roku w nowej roli i to w klubie, w którym zasmakował najlepszej żużlowej ligi świata.

- Nie mogłem odmówić. Baza na miejscu w Rawiczu, klub, który reprezentowałem w 2011 roku i dobrze mi znane oraz lubiane osoby. Kuba to młody zawodnik z dużymi możliwościami, więc nie mogłem mu odmówić. Bardzo się cieszę, że jestem w tym teamie. Kubę znam od jego początków, bo razem trenowaliśmy na sali, ale i na motocrossie oraz u śp. doktora Misiaka. Wierzę, że razem osiągniemy sukces - skomentował Kajzer, który u boku swojego nowego pracodawcy pojawił się już podczas pierwszych treningów.