Awans Kima Nilssona do Speedway Grand Prix był jedną z największych niespodzianek ubiegłego sezonu. Szwed miał dzień konia podczas Grand Prix Challenge i w brytyjskim Glasgow wypracował sobie przepustkę do grona najlepszych zawodników świata.
Nowe wyzwania nie zostały zbagatelizowane przez żużlowca. Szwed bardzo ambitnie podszedł do tematu i zdecydował się na zmiany w teamie, o czym opowiadał w rozmowie z WP SportoweFakty.
W ostatnim czasie Nilsson chciał jeszcze rozszerzyć swój team. Wyszedł z inicjatywą współpracy do wychowanka Motoru Lublin, Pawła Staszka. Ten jednak podziękował za ofertę i nie zdecydował się na pełne zaangażowanie w rozwój żużlowca.
- Paweł jest moim przyjacielem i wiem, że na wiele rzeczy patrzy tak samo, jak ja. Wie, że wszystko musi być zorganizowane i ma dużą wiedzę. Paweł ma już swoją pełnoetatową pracę i może być jedynie moją pomocną dłonią, jeśli będę potrzebował jakiejś rady. A widujemy się od czasu do czasu, bo pracuje zaledwie pięć minut od mojego warsztatu - powiedział Kim Nilsson w rozmowie z naszym serwisem.
ZOBACZ WIDEO: "To nie jest tak, że się mądrzę". Robert Lewandowski mówi o swojej roli w Barcelonie
Szwedzki debiutant w gronie uczestników mistrzostw świata zaprzecza, jakoby chciał pozyskać Pawła Staszka na pełen etat. Nie zamierza w ten sposób wiązać się również z innymi byłymi zawodnikami.
- Wiem, że do wielu byłych żużlowców mogę zadzwonić, jeśli będę czuł, że tego potrzebuję. Jednak jeśli z tatą byliśmy w stanie zajść tak daleko, to nie widzę powodu, aby teraz nagle to zmieniać. Jestem jednak otwarty na to, co sam mogę zmienić, by być lepszym żużlowcem - dodał.
Wielu uczestników Speedway Grand Prix w ostatnich latach mogło liczyć na wsparcie z boku. Najczęściej były to gwiazdy sprzed lat. Czym kieruje się Nilsson, biorąc pod uwagę ewentualną pomoc?
- Da mnie ktoś taki, jak mentor musi myśleć tak, jak ja i musimy mieć ten sam punkt widzenia na wiele rzeczy. Ja ze swoim tatą byliśmy razem prawie przez całą moją karierę, poza tym, co jeździłem w polskich ligach. Mam dość jasny pogląd na swoje starty oraz sprzęt. Jeśli mam być szczery, to nie widzę, by inna osoba mogła wnieść coś do mojej jazdy. Jednak dobrze mieć kogoś, kto spojrzy na pewne sprawy z innej strony i powie o swoich przemyśleniach. Zobaczymy, co będzie się działo w tym aspekcie w trakcie sezonu - zakończył Kim Nilsson.
Czytaj także:
Kobieta z kontraktem w klubie PGE Ekstraligi. Oto co mówi o historycznej chwili
Kibice grzmią, że okradli go ze srebra. "Nawet nie widział tego wypadku"