Tomas H. Jonasson za czasów juniorskich uchodził za talent, a wielu wróżyło mu dużą międzynarodową karierę. Tak się jednak nie stało, a dziś jego przygoda z żużlem stoi na ostrym wirażu.
W połowie ubiegłego roku żużlowiec poinformował o kolejnych kłopotach. Okazało się, że cierpi na depresję, stany lękowe, napady paniki oraz ADHD.
Przed jednym z meczów w Szwecji w jego boksie pojawiła się policja. Miał też problemy natury sportowej i popadł w konflikt z Ryszardem Dołomisiewiczem, który w zeszłym roku był menedżerem Polonii Piła.
ZOBACZ Darcy Ward szczerze o porównaniach z Bartoszem Zmarzlikiem. "Od 2016 roku walczylibyśmy o tytuły"
Jak grom z jasnego nieba spadła kilka dni temu informacja o zawieszeniu Tomasa Hjelma Jonassona w związku ze złamaniem przepisów antydopingowych. W sierpniu Szwed został poddany badaniu, a w jego organizmie wykryto dwie substancje zakazane - metylofenidat i deksamfetaminę.
Gazeta "Varmland" poinformowała, że Jonasson odwołał się od wyroku, ale z nikim tego nie konsultował, choć od początku powinien korzystać z pomocy prawnej. To mogło mieć wpływ na to, że zostało ono odrzucone.
- Być może w związku z problemami, jakie ma Tomas z ADHD, ta pierwsza apelacja nie została idealnie skonstruowana. Mówił, że się uda, bo ma na wszystko dokumenty, ale podejmiemy kolejną próbę rozwiązania tego problemu - mówi brat zawodnika, Andreas Jonasson w rozmowie ze wspomnianą redakcją.
Teraz już obaj mogą liczyć na prawnika, a także na wsparcie Valsarny Hagfors, która czuje się odpowiedzialna za swojego zawodnika i zamierza go bronić do samego końca. To właśnie podczas ich meczu została przeprowadzona kontrola.
Były lekarz reprezentacji Szwecji w piłce nożnej, Magnus Forssblad, uważa, że zawieszenie zawodnika powinno zostać zniesione z kilku powodów. Przede wszystkim nie przyjmował on zakazanych leków celem zwiększenia swojej wydajności, a wniosek o zwolnienie określonych lekarstw nie został rozpatrzony w rozsądnym terminie.
Forssblad miał przyznać, że były uczestnik cyklu Grand Prix przyjmował lekarstwa zgodnie z zaleceniami lekarza, a powód był jasny - choroba. Z analizy laboratorium antydopingowego nie wynika jasno, jak duża ilość substancji została wykryta, przez co niemożliwe staje się powiązanie tego z przyjmowanymi lekami.
- Analiza próbki B kosztowałaby nas pięć tysięcy koron, ale Tomas nie zdecydował się jej zrobić - dodał Andreas Jonsson.
Zawieszenie Tomasa Hjelma Jonassona obowiązuje do 12 września tego roku.
Czytaj także:
Pięciokrotny mistrz Polski zamienił motocross na żużel
Czekają na następców Briggsa, Maugera i Moore'a. 16-latek w pogoni za marzeniami