W tym roku bardzo dużo mówi się o Tomasie Hjelmie Jonassonie, jednak nie za sprawą jego dobrych wyników sportowych, a kolejnych sytuacji poza torowych. Doskonale pamiętamy jego absencję w jednym z meczów Budmax-Stal Polonii Piła, a następnie spięcie z menadżerem drużyny Ryszardem Dołomisiewiczem.
Zawodnik w ostatnim czasie przyznał otwarcie, że ma problemy zdrowotne. Zmaga się z depresją, a jak się okazało - cierpi również na ADHD.
To nie koniec problemów Jonassona. Stracił on nie tylko miejsce w składzie polskiej drużyny, ale również wypadł z Piraterny Motala. Komunikat klubu był bardzo skromny, a strona przekazała, że to będzie najlepsze dla zawodnika.
ZOBACZ WIDEO Robert Dowhan: Czasami żal patrzeć. Falubaz może podzielić los Unii Tarnów
Okazuje się, że prawda jest nieco inna, co opisał dziennikarz serwisu dagensvastervik.se. Chodzi o wydarzenia, które miały miejsce 7 lipca. Dało się wówczas zauważyć, że Jonasson w meczu ligowym nie był sobą, a również podczas wywiadu opowiadał o wszystkim, ale nie o sporcie i wydarzeniu, w którym bierze udział. Jakby tego było mało, to w pierwszym biegu staranował swojego partnera z drużyny, który doznał urazu.
- Jestem rozczarowany, że tak wyszło z Tomasem. Mieliśmy nadzieję, że poczuje się lepiej i będzie też lepiej startował - mówi w rozmowie ze wspomnianym serwisem menadżer drużyny z Motali, Daniel Davidsson.
Okazuje się, że Jonasson był również kontrolowany przez policję przed jednym z meczów. Nikt nie chciał zdradzić powodów, Davidsson mówi, że myślał, iż chodzi o kwestie związane z samochodem, ale policjanci odmówili komentarza i skierowali go o wytłumaczenie do zawodnika.
- Zawsze patrzę swoim zawodnikom w oczy. Nie zauważyłem nic niepokojącego u Tomasa. Wiemy, że zażywa leki na ADHD i jeździ z depresją, ale nie było żadnych sygnałów, że również i na to zażywa lekarstwa. Postrzegałem go jako uczciwą osobę, która ma odwagę mówić o tym, jak się czuje - komentuje Davidsson.
Davidsson wyklucza, jakoby kontrola policji była związana z zażyciem czegoś niedozwolonego, bo inaczej funkcjonariusze wykryliby niedozwolone substancje. Sytuacji nie chciał komentować Mikael Holmstrand, który jest menadżerem Lejonen Gislaved. A Lwy mają również drugą drużynę - Smalanningarnę startującej w Allsvenskan. I to właśnie tam startował Jonasson.
- Od nieco ponad pięciu lat Tomas sam się leczy lekami, których nie otrzymał od żadnego lekarza - mówi jeden z anonimowych rozmówców Dagens Vastervik.
Dziennikarz wysłał również zapytania do SVEMO o głos w sprawie Jonassona. Przedstawiciele szwedzkiej federacji nie chcą jednak komentować, czy 33-latek jest podejrzany o stosowanie dopingu i czy został zawieszony przez władze.
Wszystko wskazuje więc na to, że byłego uczestnika Grand Prix nie ujrzymy zbyt szybko na torze, o ile w ogóle jeszcze wyjedzie w tym sezonie w jakichkolwiek zawodów.
Czytaj także:
Odmówił klubom z PGE Ekstraligi. Ma inny plan
Okres transferowy w żużlu trwa cały rok, te przepisy trzeba zmienić