Zarzuty dla byłych działaczy klubu sportowego. Grozi im osiem lat więzienia

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Marek G. (z lewej) i Tomasz M. (z prawej)
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Marek G. (z lewej) i Tomasz M. (z prawej)

Byli działacze Stali Gorzów nie mają ostatnio zbyt dobrego okresu w swoim życiu. W czerwcu Marek G. został zatrzymany w związku ze śledztwem tzw. hurtowni faktur, a teraz z Tomaszem M. odpowie za nieprawidłowości finansowe w klubie.

W tym artykule dowiesz się o:

Informację o zarzutach dla dwóch działaczy, którzy jeszcze do niedawna sprawowali władze w ebut.pl Stal Gorzów, jako pierwsza podała Interia. Okazuje się, że były prezes i dyrektor zarządzający klubem już w piątek i poniedziałek zostali przesłuchani przez Prokuraturę Okręgową w Gorzowie i właśnie wtedy usłyszeli zarzuty.

Te dotyczą nieprawidłowości w rozliczeniu miejskiej dotacji na sekcję piłki ręcznej. Pieniądze przeznaczone na szczypiornistów miały trafiać do żużlowców i służyć do pokrycia wydatków dla przedstawicieli tej sekcji. Śledztwo w tej sprawie trwa od kilku miesięcy, a na przesłuchaniach w prokuraturze stawiali się zawodnicy i działacze tego klubu.

- Mogę jedynie potwierdzić, że w ramach postępowania w dniach 16 i 19 grudnia doszło do przedstawienia zarzutów Markowi G. i Tomaszowi M. związanymi z nieprawidłowościami finansowymi dotyczącymi uzyskania i rozliczenia dotacji miejskiej na sekcję piłki ręcznej mężczyzn Stali Gorzów. Śledztwo wciąż jest w toku - mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie, Łukasz Gospodarek.

Zarzuty postawione byłym działaczom klubu są bardzo poważne i dotyczą nieprawidłowości w wydatkowaniu setek tysięcy złotych. Za te czyny grozi im do ośmiu lat pozbawienia wolności.

Co ciekawe, Marek G. na przesłuchanie został doprowadzony z aresztu śledczego Warszawa-Białołęka, gdzie przebywa od czerwca tego roku w związku z jeszcze poważniejszymi zarzutami dotyczącymi prania brudnych pieniędzy i udziału w tzw. hurtowni faktur. Niedawno Prokuratura przedłużyła mu tymczasowy areszt o kolejne trzy miesiące, a sąd podjął decyzję o zabezpieczeniu mienia na wysokość 6,4 mln złotych. To tylko potwierdza, że zarzuty ciążące na byłym prezesie Stali Gorzów są bardzo poważne i zachodzi duże prawdopodobieństwo skazania.

Tomasz M. z klubu odszedł niewiele później, po tym, jak nowym prezesem został Waldemar Sadowski.

O komentarz w sprawie najnowszych zarzutów poprosiliśmy przedstawicieli Stali Gorzów, ale przynajmniej na razie nie chcieli komentować sprawy. Wciąż nie wiadomo, czy odpowiedzialność za czyny działaczy poniesie sam klub, który może zostać zmuszony do zwrócenia dotacji. To z kolei postawiłoby klub w bardzo niekomfortowej sytuacji finansowej.

Czytaj więcej:
Dalszy ciąg zmian w Canal+
Zmarzlik gotowy na długie dojazdy

Źródło artykułu: WP SportoweFakty