- Mówi się, że ci trzej Rosjanie zdecydowali się na występy jako Polacy, tylko z powodów finansowych. Jeśli rzeczywiście tak jest, to radzę im, by jak najszybciej wycofali się z tego pomysłu. Oni muszą uświadomić sobie, że jeśli wystąpią w naszych rozgrywkach jako Polacy, to mogą już nigdy nie wrócić do swojego kraju - ostrzega honorowy prezes PZM, Andrzej Witkowski.
Działacz doskonale zna realia światowego sportu i obawia się nerwowej reakcji rosyjskich władz, które w obecnych okolicznościach, traktują zmianę barw narodowych, jak zdradę. Zresztą takie ryzyko to nic nowego dla Artioma Łaguty, bo żużlowiec musiał mierzyć się z nieprzychylnymi opiniami Rosjan, gdy po agresji Rosji na Ukrainę, wyraźnie potępił politykę swojego kraju.
Błyskawicznie pojawiły się wtedy informacje o zawieszeniu zawodnika przez rosyjską federację. Ostatecznie okazało się, że taki wniosek został co prawda przedstawiony przez szefa żużlowej komisji, ale nie został potwierdzony przez rosyjską federację motocyklową. To jednak pokazuje, że Rosjanie uważnie śledzą wydarzenia w środowisku żużlowym i są gotowi na radykalne rozwiązania.
ZOBACZ Żużel. Tomasz Gollob o zachowaniu trenera: rozgrzeszam go
- Kilka gwiazd rosyjskiego sportu ma już poważne problemy, więc wiadomo, że wcześniejsze ostrzeżenia to nie był blef. Nikt przecież nie wie, czy zawodnicy nie zostaną wpisani na jakąś listę i przejęci przez służby przy próbie przekroczenia granicy. Emil Sajfutdinow, Artiom Łaguta i Andriej Kudriaszow opowiadając się po drugiej stronie konfliktu, zaryzykowali bardzo dużo. Gdy PZM ogłaszał możliwość dopuszczenia ich do jazdy jako Polacy prosiłem, by dokładne poinformować ich o konsekwencjach tej decyzji. To jest poważniejsza sprawa niż komuś się może wydawać. Na ich miejscu nie próbowałbym w najbliższym czasie wracać do Rosji - dodaje Witkowski.
Już na początku wojny, rosyjski parlament uchwalił ustawę, która sprawia, że od tego czasu rozpowszechnianie "fałszywych informacji" o działaniach wojsk rosyjskich i dyskredytacja rosyjskich sił zbrojnych zagrożone są karą do 15 lat więzienia. Środowisko żużlowe w Rosji zdaje się popierać politykę Putina, bo tuż po wybuchu wojny, rosyjska kadra pozowała do zdjęcia z charakterystycznym symbolem "Z" na plastronie. Ten symbol widniał także podczas tegorocznych meczów ligi rosyjskiej.
Sytuacja zawodników jest trudna, a dodatkowo raczej nie mają co spodziewać się dobrego przyjęcia ze strony polskich fanów, którzy jeszcze niedawno opowiadali się za dalszym zawieszeniem wszystkich Rosjan. To było jednak niemożliwe ze względów prawnych.
- Moim zdaniem ich powrót do ligi wcale nie będzie sielankowy. Do zgody na powrót Rosjan do naszej ligi przeszliśmy bez jakiś wielkich protestów, ale uważam, że co innego przestrzeń medialna, a co innego szara rzeczywistość ligowych stadionów. Moim zdaniem każdy mecz wyjazdowy będzie dla tych zawodników trudnym przeżyciem, a kibice rywali będą okazywać im dużą wrogość, to naprawdę może mieć wpływ na ich wyniki - uważa były trener reprezentacji, a obecnie szkoleniowiec H.Skrzydlewska Orła Łódź, Marek Cieślak.
Czytaj więcej:
Dalszy ciąg zmian w Canal+
Zmarzlik gotowy na długie dojazdy