Mówi się, że rola kapitana drużyny w żużlu nie jest tak istotna, jak w innych dyscyplinach sportu. Wiele osób zwraca jednak uwagę, że to właśnie zawodnik pełniący tę funkcję odpowiada za atmosferę w zespole oraz ewentualne "tłumaczenie się" po przegranych meczach.
Ostatnio w środowisku głośno było chociażby po wyborze Maksyma Drabika na kapitana Innpro ROW-u Rybnik. Choć Piotr Żyto, szkoleniowiec "Rekinów", tłumaczył, że wybór wychowanka Włókniarza Częstochowa wyszedł oddolnie, od zawodników, niektórzy eksperci, w tym Marek Cieślak, mają duże wątpliwości co do słuszności tej decyzji.
ZOBACZ WIDEO: Żadnego gwiazdorzenia. Takie zadania będzie miał u swojego podopiecznego Kasprzak
Inaczej powinno być w przypadku Bayersystem GKM-u Grudziądz. Opaskę kapitana bowiem wciąż będzie dzierżył Max Fricke, dla którego będzie to już trzeci sezon w barwach "Gołębi".
Wybór nie może dziwić, bowiem Australijczyk jest liderem drużyny, jak i dobrym duchem ekipy. W dodatku na pierwszoplanową postać ekstraligowych zespołów wyrósł właśnie w Grudziądzu.
W minionym roku dał kibicom play-offy w najlepszej żużlowej lidze świata. Był to pierwszy taki przypadek w historii klubu.