Przypomnijmy, że do tegorocznego składu ZOOleszcz GKM-u Grudziądz dołączyli Max Fricke Gleb Czugunow i Mateusz Szczepaniak, a każdy z tych transferów zwiększył siłę rażenia grudziądzkiej ekipy i sprawił, że klub za rok powinien być groźny nie tylko na własnym torze, ale także obiektach rywali.
- GKM ma w tej chwili atut, którego nie ma nikt inny w PGE Ekstralidze. Chodzi o bardzo młody i równy skład, w którym każdy zawodnik ma coś do udowodnienia. Podoba mi się, że postawiono na młodzież, bo to gwarantuje walkę w każdym spotkaniu. Fricke po roku spędzonym w I lidze musi pokazać, że może być liderem w elicie, Frederik Jakobsen jedzie o stałe miejsce w PGE Ekstralidze, podobnie zresztą jak Norbert Krakowiak i Gleb Czugunow. Jeśli każdy z tych zawodników będzie miał porównywalną formę do tegorocznej, to możemy się mocno zdziwić wynikami GKM-u - mówi były zawodnik i trener GKM, Jan Szydlik.
Liderem zespołu znów będzie Nicki Pedersen, ale i o jego motywację nie trzeba się martwić. Duńczyk wraca już do zdrowia po poważnej kontuzji, ale rozpoczął już przygotowania motoryczne i zapewnia, że będzie w najwyższej formie.
ZOBACZ Prezes GKM-u: Kasprzak? Zawód i rozgoryczenie. Mocno mu zaufałem
Skład drużyny w końcu zbudowany jest w ten sposób, by nie dochodziło w nim do tarć, a rola lidera nie była kwestionowana przez żadnego z żużlowców. To wszystko sprawia, że grudziądzanie powinni spokojnie awansować do play-off, a to już byłaby historyczna chwila, bo od awansu do elity w 2015 roku, zespół ani razu walczył w fazie pucharowej sezonu.
- Na razie jest za wcześnie, by typować miejsce na koniec rozgrywek, ale też nie można wykluczyć żadnego scenariusza. Nawet tego, który umożliwiłby zespołowi walkę o medale. Mamy przynajmniej czterech bardzo mocnych seniorów, a do tego jednych z najlepszych juniorów ligi. W takim składzie awans do play-off jest obowiązkiem. Sezon pokaże, czy tych chłopaków stać na coś więcej - dodaje Szydlik.
Ostatecznie okazało się więc, że odejście Krzysztofa Kasprzaka i Przemysława Pawlickiego może wyjść klubowi na dobre. W ich miejsce pozyskano młodszych, a przede wszystkim stabilniejszych zawodników, którzy chcą walczyć o najwyższe cele.
Walka o medale w przyszłorocznej PGE Ekstralidze może okazać się niezwykle ekscytująca, a poziom będzie najprawdopodobniej najwyższy w historii. O złotym medalu myślą bowiem we Wrocławiu, Częstochowie i Lublinie, a niezwykle mocny skład ma także Apator.
Czytaj więcej:
W Unii Leszno w końcu mogą odetchnąć
PGE Ekstraliga kusiła zawodnika PSŻ