Rafał Dobrucki (Falubaz Zielona Góra): Nie mogłem odmówić przyjazdu do Poznania. Bardzo chętnie startuję w zawodach organizowanych przez działaczy tutejszego klubu. Trzeba było również wykorzystać okazję do załatania dziury w kalendarzu, która się ostatnio wytworzyła. Nie ukrywam, że testowałem nowy silnik, który z początku nie spisywał się idealnie. Później jednak wszystko zaczęło odpowiednio funkcjonować. W takich turniejach jedzie się oczywiście o punkty, ale z drugiej strony jest to doskonała okazja do sprawdzenia różnych rozwiązań i pościgania się na innym sprzęcie niż ten, z którego korzysta się w lidze.
Dawid Stachyra (Marma Hadykówka Rzeszów): Miejsce na podium jest zawsze sukcesem. Obsada turnieju była stosunkowo wyrównana i myślę, że poznańscy kibice obejrzeli wiele ciekawych wyścigów. Nie da się jednak ukryć, że jedno miejsce na podium zwolniło się kosztem Emila Sajfutdinova, który z powodu złego samopoczucia musiał wycofać się z dalszej rywalizacji. Mimo wszystko byłem w czołówce i dlatego uważam zawody za bardzo udane.
Mateusz Szczepaniak (PSŻ Poznań): Ogólnie było słabo. Powinienem pojechać znacznie lepiej. Tor był jednak nieco inny niż zwykle. W efekcie musiałem szukać odpowiednich przełożeń. Mieliśmy chyba zbyt długą przerwę. Powiem szczerze, że nie do końca pewnie czułem się na motocyklu. Jeździłem trochę sztywno, a poza tym było trochę dziur na torze. Ten występ nie był taki jak powinien.
Michał Szczepaniak (Włókniarz Częstochowa): Początek nie był zły. W pierwszym biegu jechałem na drugiej pozycji, ale niestety defekt motocykla odebrał mi pewne dwa punkty. Później wziąłem drugi motocykl i musiałem poszukać odpowiednich ustawień, przez co straciłem jeden wyścig. Końcówka zawodów była już rewelacyjna. Pozostaje tylko żałować, że nie było tak od samego początku turnieju. Już kilka razy miałem okazję startować w Poznaniu i wiem, jak ten tor się zachowuje.
Artur Mroczka (GTŻ Grudziądz): W pierwszym biegu jechało mi się trochę dziwnie. Później było już jednak dobrze. Pokonałem Rafała Dobruckiego, więc można powiedzieć, że wygrałem nie z byle kim. W kolejnym biegu wygrałem start. Na torze były dziury, a ja jechałem wąsko, w efekcie koledzy objechali mnie po szerokiej. Wyciągnąłem wnioski i później obierałem szerszy tor jazdy. Efekty były widoczne, było naprawdę bardzo dobrze. Niestety w jednym z biegów kolega "skosił" mnie z toru i zawody praktycznie się dla mnie skończyły. W powtórce pojechałem na drugim motocyklu, bo pierwszy miałem skasowany. W dodatku bolała mnie noga. Stwierdziłem, że powalczę w przypadku dobrego startu. Kiedy zostałem w tyle, odpuściłem i pojechałem do mety po jeden punkt. Myślę, że wynik w zawodach nie odzwierciedla mojej jazdy. Czułem się naprawdę dobrze na torze.
Norbert Kościuch (PSŻ Poznań): Fajnie, że takie zawody się odbywają, przynajmniej mamy okazję pojeździć i zobaczyć, nad czym musimy popracować zimą. Jeżeli chodzi o mnie, to wiem, że muszę zrobić coś, żeby na twardych torach było lepiej. Tym razem tor był bardzo twardy. Nie pamiętam takiej nawierzchni odkąd startuję w Poznaniu. Organizatorzy obawiali się jednak o pogodę. Udało mi się nawet wygrać bieg, ale generalnie bardzo się męczyłem. Przede wszystkim miałem problemy z wyjściem spod taśmy i to musi się u mnie poprawić. W sobotę nie miałem nawet silnika na twardy tor, ponieważ szykowałem się na bardziej przyczepną nawierzchnię. Nie wiem, czy jeszcze wystartuję w tym sezonie, ale jestem gotowy i chętny.
Tomasz Wójtowicz (prezes PSŻ Poznań): Od rana były potężne obawy co do pogody. Na szczęście aura się wykrystalizowała. Mam jednak wrażenie, że warunki atmosferyczne wystraszyły sporą grupę poznaniaków. Wydaje mi się, że tego dnia niektórzy wybrali inne rozrywki. Szkoda, bo turniej i jego oprawa zasługiwały na to, żeby oglądało je więcej osób. Przyszli ci najwierniejsi, nie mam jeszcze dokładnych szacunków co do liczby widzów. Podsumowując, można jednak powiedzieć, że przy aktualnej porze roku imprezę należy zaliczyć do udanych.